O groźnym wypadku sprzed prawie 10 lat, którego uczestnikami byli Weronika Rosati i kierujący wówczas autem Piotr Adamczyk, usłyszała swego czasu cała Polska. W efekcie kraksy ówczesna partnerka aktora odniosła poważne obrażenia lewej nogi i przeszła serię poważnych operacji. Jak twierdzi, na rehabilitację musi uczęszczać do dziś, a konsekwencje były nie tylko zdrowotne.
Weronika Rosati wspomina wypadek z Adamczykiem. Pojawiły się głosy wsparcia
Zgodnie z oczekiwaniami, wypadkowi Rosati i Adamczyka towarzyszyła medialna wrzawa. Weronika dochodziła do siebie wiele miesięcy, jej (wkrótce już były) ukochany miał natomiast podobno obawy o to, jak doniesienia prasowe odbiją się na jego karierze. W końcu sprawa ucichła, ale teraz została "odkopana" przez samą zainteresowaną w głośnym wpisie. Zawarła w nim też pewien apel.
Otwarta notka do Piotra Adamczyka. Piotrze, będzie krótko. 10 lat temu, my wiemy, jaka była i jest prawda. Proszę Cię o niewykonywanie zawodowych lub innych szkodliwych działań przeciwko mnie. Nie chce wyciągać spraw i dowodów, chcę żyć bez przeszkód i fałszywych mitów na mój temat i na temat tego wypadku i otaczających go wydarzeń. Na to zasługuję i tego od Ciebie oczekuję - napisała pod koniec, co wywołało sporo emocji.
Przypomnijmy: Weronika Rosati w 10. rocznicę wypadku wraca do samochodowej kraksy i APELUJE do Piotra Adamczyka: "Nie chcę wyciągać DOWODÓW"
Czytając komentarze pod postem, nie sposób nie zauważyć, że reakcje na post Weroniki są dość skrajne. Aktorka mogła liczyć na ciepłe słowa od znanych znajomych, wśród których znaleźli się m.in. jej mama, Maria Niklińska, Karolina Korwin Piotrowska czy Alicja Janosz. Ostatnia z wymienionych odniosła się nawet do sprawy nieco szerzej, nie ograniczając się wyłącznie do garści emoji.
Weronika, współczuję ogromnie. Jesteś tak utalentowaną i piękną kobietą, że jestem pewna, że jeszcze wiele wspaniałych ról przed Tobą. Innych niż te stracone, ale nie mniej wartościowych. Wszystkiego dobrego! - napisała, na co aktorka zareagowała "serduszkiem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Internauci komentują wyznanie Weroniki Rosati. Miks emocji pod postem
Wpisy internautów były natomiast zdecydowanie bardziej krytyczne. Niektórzy nie rozumieją, dlaczego aktorka po latach wróciła do sprawy i musiała zaapelować do Adamczyka publicznie, tym samym kolejny raz nadając wypadkowi sprzed lat medialnego wyrazu. Zdaniem części komentujących mogła załatwić wszelkie niejasności prywatnie, bez angażowania w to portali, które na nowo podłapały temat.
"Po co to robisz? Prosisz Piotra o niewykonywanie szkodliwych działań, a sama to rozdrapujesz publicznie? Załatw to prywatnie"; "Współczuję bardzo, jednak ta otwarta notka do kierowcy po tylu latach... Ten fragment osobiście mi się nie spodobał, ponieważ prosi pani o coś, co sama w tym momencie robi..."; "W jakim celu to wspominasz?"; "Skoro to takie bolesne i intymne przeżycia, to nie mogłaś mu tego napisać w SMS-ie/mailu, a musiałaś publicznie na Instagramie?"; "Zamiast ze sobą rozmawiać, ludzie przerzucają się postami na Instagramie" - czytamy.
Dla równowagi znalazło się też sporo głosów wsparcia pod adresem Weroniki. Tu komentujący podkreślają, że po tak poważnym wypadku nikt nie powinien oceniać tego, czy i jakie ma prawo do zabierania głosu w sprawie.
"Łączę się w bólu. Wiem, co z człowiekiem robi "wypadek"... Tego nie da się zapomnieć, wymazać"; "Trudno wydobyć się z traumy. Nauczenie się mówienia o tym głośno to dobry krok do uzdrowienia duszy"; "Nie myśl o stratach, pomyśl, jak silna jesteś i ile Cię to nauczyło"; "Ludzie, zrozumcie wreszcie, że ofiary traumy wtedy o niej piszą, kiedy są na to psychicznie gotowe, a nie wtedy, kiedy wy uważacie, że powinny" - argumentuje druga strona.
A jakie wy macie odczucia?