Podczas upałów nietrudno o refleksję o tym, jak zgubne skutki dla naszej planety i przyszłych pokoleń niesie za sobą brak spójnej polityki krajów w zakresie zmian klimatycznych. Okazjonalnie kwestie ekologii poruszają w swoich wpisach niektórzy celebryci, m.in. Kinga Rusin. Innym, jak choćby Małgorzacie Rozenek, ta problematyka wydaje się być zupełnie obca.
Nieoczekiwanie głos w tej sprawie zabrał prezes Comarchu, Janusz Filipiak. Biznesmen i milioner w rozmowie z Agatą Kołodziej w podcaście Forum IBRiS wyznał, że leży mu na sercu los naszej planety, a nawet podzielił się kilkoma refleksjami. Jego zdaniem jednym z największych źródeł emisji CO2 jest hodowla mięsa. Milioner wskazał, że to głównie osoby mniej zamożne są jego konsumentami.
[Dużą pracą do wykonania jest - red.] uświadomienie ludziom, że nie mają tyle, za przeproszeniem, żreć. Jak ja idę do sklepu w swojej okolicy pod Krakowem, to przecież ludzie wynoszą takie siaty tego mięsa, że ja nie wiem, co oni z nim robią - stwierdził. Ludzie naprawdę nie muszą tyle jeść, ile jedzą. To jest jeden z głównych powodów emisji CO2 - dodał w rozmowie.
Filipiak zaznaczył, że choć sam jest właścicielem prywatnego samolotu, to nie ma to porównania z zanieczyszczeniami emitowanymi przez maszyny obsługujące turystów lecących na Kretę czy do Turcji.
Mam samolot, który jest mały. To nie jest odrzutowiec, to jest turbośmigłowiec, który konsumuje połowę mniej paliwa niż odrzutowce - tłumaczył. Mogę odbić piłeczkę i powiedzieć: "Ludzie, jedziecie na urlop na Kretę i zanieczyszczacie planetę".
Milioner ujawnił, że sam stara się myśleć przyszłościowo - wybudował dużą farmę fotowoltaiczną i dużą farmę pomp ciepła. Niedowiarkom natomiast zalecił kontakt ze swoimi sąsiadami, którzy mają to potwierdzić.