Płaski brzuch Anny Lewandowskiej od kilku tygodni jest tematem niemal narodowej dyskusji w Polsce. Jedni zarzucają jej, że niepotrzebnie wpędza świeżo upieczone matki w kompleksy, których nie stać na to, aby zatrudnić nianię i wygospodarować czas na ćwiczenia i sport. Z kolei inni internauci bronią żony Roberta twierdząc, że jest przykładem na samodyscyplinę i stanowi świetną motywację dla większości Polek, aby "wziąć się za siebie po porodzie". Ewa Minge popiera tych ostatnich: Minge broni Lewandowskiej: "Zazdroszczę Ani KALORYFERA i podziwiam jej sukcesy! Czy to grzech mieć pieniądze?"
W rozmowie z WP Gwiazdy projektantka dosyć szczegółowo i bardzo emocjonalnie wyraziła swój stosunek do Lewandowskiej. Minge buntuje się przeciwko temu, by krytykować Anię za to, że dba o siebie i wmawiać innym, że dzieje się to kosztem jej rozwoju intelektualnego.
Hejtuje się wszystko i wszystkich. Niech ma płaski brzuch i ćwiczy po tym porodzie. Boże, jak można powiedzieć, że są dziewczyny, które rozwijają się intelektualnie. Czy to oznacza, że Ania nie czyta książki, nie wychowuje dziecka, nie przytula go? Są matki, które wybierają połóg, nic nie robią, ale ja mam mnóstwo koleżanek, które po porodzie brały opiekunkę, bo byłyby sfrustrowane.
Broniąc Lewandowskiej przypomina, że ona również bardzo szybko po porodzie odzyskała mięśnie brzucha.
W młodym wieku łatwo odbudować mięśnie, też miałam tarkę na brzuchu po ciąży. Jak ktoś ma problem, że go nie stać wziąć opiekunkę, to niech się nie wyżywa na innych. Przecież ona nikogo do ćwiczeń nie zmusi. Zarzucanie jej, że rozwija tylko ciało, a nie rozwija intelektu? Halo, ziemia! Bądźmy szczerzy, zazdrościmy, że ma miliony i jest jej mało, i robi te batoniki.