Dwa lata temu Ewa Minge otworzyła własną fundację Black Butterflies pomagającą chorym na nowotwór. Misją placówki jest "nieść nadzieję i pomoc osobom chorym nowotworowo i przewlekle w przechodzeniu przez chorobę do zdrowia i/lub spełniania marzeń, aby dawać świadectwo obecności piękna i mocy we wnętrzu człowieka". W Domu Życiu w Zielonej Górze Minge osobiście dogląda kilkudziesięciu podopiecznych. W minione święta pierwsza z podopiecznych niestety przegrała walkę z rakiem. Projektantka przyznała, że bardzo to przeżyła.
Jestem płaczką notoryczną. Ostatni raz płakałam na wigilii i zaraz znowu się rozpłaczę. Musiałam przekazać fundacji, że nasza pierwsza podopieczna odeszła. Z jej mamą i najbliższą przyjaciółką umyłyśmy ją. Osobiście ją umalowałam do pogrzebu, piękna, młoda dziewczyna. Troje małych dzieci, ubrałyśmy ją, tak jak sobie życzyła. Stoi koło mnie kilkudziesięciu podopiecznych i muszę ich poinformować, że Magdy już nie ma.
Źródło: 20m2 Łukasza/x-news