Choć wydawać by się mogło, że wszyscy reprezentanci narodu polskiego wybrani do Sejmu i Senatu powinni skupiać się obecnie w stu procentach na zwalczaniu i niwelowaniu efektów pandemii koronawirusa, okazuje się, że niektórzy z nich nadal mają czas, aby poświęcić się nieco bardziej "palącym kwestiom".
Jak informuje dziennik Rzeczpospolita, 11 marca, czyli dwa tygodnie po wykryciu w Polsce pierwszego zakażenia koronawirusem, do Senatu trafiło pismo ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego. W rzeczonym piśmie polityk PiS wyraził swoją opinię na temat projektu ustawy. Nie dotyczył on jednak walki o zdrowie Polaków, a królewskich klejnotów, którymi niektórzy senatorowie chcieliby ozłocić prezydenta Andrzeja Dudę.
Przywrócenie łańcucha przynależnego Wielkiemu Mistrzowi Orderu jest inicjatywą uzasadnioną zarówno względami historycznymi, jak i symbolicznymi - głosi treść pisma.
Zobacz: Jarosław Kaczyński zapewnia: "Nie ma możliwości przełożenia wyborów. Powinny odbyć się 10 maja"
Warto tu zaznaczyć, że nie chodzi o byle jakie świecidełko, a insygnium koronacyjne ostatniego króla Polski, Stanisława Augusta Poniatowskiego. Łańcuch Orderu Orła Białego wykonany został w 1764 roku przez słynnego jubilera Joachima Friedricha Jacobsona. Składa się z 24 emaliowanych ogniw, które naprzemiennie przedstawiają Orła Białego, Najświętszą Maryję Pannę i monogram maryjny - ułożone w ornament litery MARIA.
Z listu Glińskiego nie wynika niestety, czy jego zdaniem prezydent powinien otrzymać oryginał zabytkowego łańcucha, czy "jedynie" jego kopię, dlatego dziennikarze Rzeczpospolitej postanowili skontaktować się ze specjalistą od insygniów królewskich Adamem Orzechowskim, ile taka "przyjemność" miałaby kosztować polskich podatników.
Do kopii łańcucha potrzeba by kilograma złota, wartego ponad 200 tysięcy, ale to tylko początek kosztów - ostrzega Orzechowski.
Specjalista zaznaczył, że zarówno do oryginału jak i kopii należałoby dorobić brylantowy krzyż orderowy, który niestety nie zachował się do naszych czasów.
Do jego wykonania potrzeba by ośmiu dwukaratowych brylantów po 160 tys. zł za sztukę oraz cztery 3,5-karatowe po minimum 300 tysięcy złotych za sztukę. Trudno obliczyć, ile diamentów potrzeba by do wyłożenia orła, co najmniej 10 karatów. Mówimy o wielomilionowym wydatku - twierdzi autor rekonstrukcji królewskich insygniów.
Rzeczpospolitej nie udało się niestety uzyskać odpowiedzi od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, na pytanie, czy Gliński uwzględnił potencjalne koszta biżuteryjnej inwestycji przed wydaniem swojej opinii na piśmie.
Przypomnijmy: Jarosław Gowin podał się do dymisji! "Chciałem przesunięcia wyborów, ale moją propozycję odrzucono"
Wypunktować go za to senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza.
Ludzie chorują, zamykane są firmy, pracownicy zostają bez środków do życia, a politycy PiS rozmawiają o złotych łańcuchach? Radziłbym im, żeby zamiast brylantami zajęli się brakującymi respiratorami - powiedział w rozmowie z dziennikiem.
Warto tu zaznaczyć, że biorąc pod uwagę, iż na przekór zdrowemu rozsądkowi wybory prezydenckie najpewniej odbędą się już za miesiąc, można przypuszczać, że partia rządząca jest święcie przekonana o wygranej swojego kandydata, skoro tak chętnie chce obsypywać urząd prezydenta złotem.
Jak obstawiacie, kto lepiej prezentowałby się w Łańcuchu Orderu Orła Białego? Duda czy Poniatowski?