Trzy lata temu wyszło na jaw, że Misiek Koterski spotyka się z Marcelą Leszczak. Miłość do poznanej na jednym ze spektakli modelki wybuchła tak gwałtownie, że zaledwie kilka tygodni później Michał ogłosił zaręczyny z Marcelą, a wkrótce na świat przyszedł ich syn, Fryderyk.
Przypomnijmy: Z OSTATNIEJ CHWILI: Marcela Leszczak urodziła!
Koterski doskonale odnalazł się w roli taty, a życie rodzinne bardzo mu służy. Wcześniej Misiek znany był głównie z bycia synem słynnego reżysera, żenujących występów u Kuby Wojewódzkiego i skłonności do używek. Obecnie Michał nie pije alkoholu i nie bierze narkotyków.
Przełom w życiu Miśka zbiegł się z jego nawróceniem. Celebryta od jakiegoś czasu jest gorliwym wyznawcą Jezusa Chrystusa. Jeździ na pielgrzymki i zamieszcza w mediach społecznościowych wpisy na temat religii.
Misiek jest przekonany, że to właśnie Bogu zawdzięcza wyjście z nałogów. W najnowszym wywiadzie dla Dzień Dobry TVN opowiedział o swojej wielkiej przemianie i pielgrzymce do Medjugorie.
Do Medjugorie przyjeżdża się na specjalne zaproszenie Matki Boskiej (...). Ze względu na to, co się stało w moim życiu pięć lat temu, że Bóg pomógł mi wyjść z tak ciężkiej choroby, jaką jest uzależnienie, z którą zmagałem się od 14. roku życia i w tym czynnym, ciężkim uzależnieniu byłem, nie pomagały mi żadne terapie, żadne ośrodki (...). Pięć lat temu uklęknąłem i poprosiłem Boga, żeby odebrał tę obsesję picia i ćpania i on rzeczywiście to zrobił (...) - mówi celebryta.
Koterski postanowił zerwać też z uzależnieniem od papierosów. Tu również pomogła pielgrzymka.
Kilka razy próbowałem rzucić, a podczas tego wyjazdu miałem urodziny 40. i wchodząc na Górę Objawień, poprosiłem Matkę Boską, żeby odebrała to ostatnie i jak na razie mija miesiąc i nie palę - pochwalił się.
Misiek chce teraz pomagać innym.
Mógłbym zapytać, dlaczego Bóg wcześniej mnie nie uwolnił, dlaczego doświadczył mnie tyloma cierpieniami (...) myślę sobie, że tak miało być. Dzisiaj czuję wdzięczność i czuję się w obowiązku, żeby to oddać - mówi.
Koterski jest zapraszany na spotkania, podczas których opowiada młodym ludziom o swoich doświadczeniach i ostrzega ich, aby nie popełniali podobnych błędów. Apeluje też, aby cieszyć się tym, co się ma.
Cud jest codziennie wokół nas, tylko my go nie zauważamy. Trudno jest nam zobaczyć, że jesteśmy zdrowi, że mamy rodzinę... dla mnie takim cudem były narodziny mojego Fryderyka - dzięki niemu widzę, co jest w życiu ważne.
Zapytany o to, czy boi się o Fryderyka, Michał odpowiada: "Powierzam mojego syna Bogu.(...) nie przeżyję za niego życia. Jedyne, co mogę zrobić, to otoczyć go miłością. Ja tej miłości doświadczyłem, mimo że moi rodzice się bardzo szybko rozwiedli, to zawsze czułem się kochany, a dla dzieci to jest najważniejsze".
Jesteście pod wrażeniem przemiany Miśka?