Niedawno do kin wszedł szumnie zapowiadany film Blanki Lipińskiej. Zainspirowana książką Pięćdziesiąt twarzy Greya 35-latka, mimo braku jakiegokolwiek doświadczenia, nie tylko zdecydowała się napisać powieść erotyczną, ale i ją zekranizować. Produkcja jeszcze na długo przed premierą wzbudzała ogromne emocje w mediach. Głośno było o skandalicznym wywiadzie z Anną Marią Sieklucką, a także o rzekomym romansie Michele Morone’a z Julią Wieniawą.
Jak się można było domyślać, 365 dni nie zachwyciło krytyków. Film nie przypadł do gustu między innymi Jakubowi Żulczykowi. Zdaje się jednak, że Blanki zupełnie nie rusza opinia innych. Próbując usprawiedliwić kontrowersyjną scenę gwałtu w swoim dziele, stwierdziła, że kobiety czasem "fantazjują o seksie, na który nie wyraziły zgody". Jej kontrowersyjne wyznanie nie spodobało się przede wszystkim środowiskom feministycznym i seksuologom.
Zobacz też: Lew-Starowicz odpowiada na słowa Blanki Lipińskiej: "Brak zgody to jest brak zgody. KONIEC KROPKA"
Głos w sprawie zaskakującej wypowiedzi Lipińskiej zabrała także Kaja Funez Sokoła. Modelka, która jest jedną z wielu oskarżającychtarget="_blank"> Harveya Weinsteina o molestowanie, zdecydował się skomentować pogląd pisarki:
Słowa tej autorki są po prostu jakąś fantazją seksualną, to jest naprawdę straszne - zaczyna oburzona Kaja w rozmowie z Plejadą, zastanawiając się, czym kierowała się Blanka:
W dzisiejszych czasach, kiedy za pomocą mediów zagranicznych od lat mocno nagłaśniana jest sprawa przemocy seksualnej wobec kobiet, to ta pani robi coś strasznego. Nie wiem, czy to miało być zagranie PR-owe, żeby lepiej sprzedać film, czy ta pani naprawdę tak myśli, bo jeśli tak, to jest to wstyd dla kobiet. Ona nie tylko nie może się nazywać feministką, ale to jest wręcz seksistowskie.
Modelka twierdzi, że autorka erotycznej powieści powinna spotkać się z ofiarami molestowania seksualnego, bowiem z pewnością zmieniłaby zdanie na wiele kwestii:
Chciałabym, żeby ona stanęła oko w oko z kobietami w Afryce czy Pakistanie, z kobietami, które gwałcone są przez swoich mężów, które są sprzedawane, które są owocem gwałtów. Żeby ona powiedziała to im w twarz. Nie sądzę, żeby się odważyła. Natomiast, jeśli chce sprzedawać jakieś fantazje seksualne i robić z tego jakiś chwyt dla swojego filmu, to jest to cios poniżej pasa dla kobiet i dla współczesnego świata, który staje się coraz bardziej cywilizowany. Przeczytać coś takiego w dzisiejszych czasach? Mnie po prostu skóra ścierpła - wyznała zszokowana w jednym z ostatnich wywiadów.
Według ofiary Weinsteina, w związku z tym, że Lipińska jest osobą medialną, powinna bardziej ważyć słowa:
Nie rozumiem, jak można nie zdawać sobie sprawy, że jesteś osobą popularną i masz głos, który potem w mediach jest reprodukowany i powielany, to niesie to za sobą jakąś odpowiedzialność. A jak nie chcesz tej odpowiedzialności brać, to powiedz, a to już będzie miało inny wydźwięk: ja chciałabym być zgwałcona, ja chciałabym, żeby mnie to spotkało.
Zgadzacie się z Kają?