Sara Boruc od dłuższego czasu stara się wszystkim udowodnić, że nie jest tylko piękną i modnie ubraną WAG. Z biegiem lat okazało się, że w celebrytce drzemie wrodzony talent do projektowania, który niewątpliwie przyczynił się do ogromnego sukcesu jej autorskiej marki. Dziś prężnie działająca bizneswoman jest tak zalatana, że musi parkować swojego mercedesa za milion złotych w niedozwolonych miejscach...
W związku z miesiącem mody, który dopiero co dobiegł końca, Sara miała pełne ręce roboty. Przez ostatnie tygodnie celebrytka stacjonowała w Paryżu, gdzie była pochłonięta fittingami, spotkaniami z kupcami i pokazami. Nic więc dziwnego, że 37-latce zamarzyły się w pełni zasłużone wakacje.
We wtorek na profilu instagramowym celebrytki pojawiła się relacja z wczasów Sary, w które wybrała się z Arturem Borucem oraz małym Noah. Tym razem jednak gwiazda wolała nie zdradzać fanom wakacyjnej destynacji, którą obrała (na dodanej przez nią fotce widać jedynie białą plażę i turkusową wodę). Boruc nie potrafiła sobie jednak odmówić pochwalenia się drogocennymi ciuszkami i akcesoriami, w których zadaje szyku na wczasach z rodziną.
Fashionistka miała na sobie białe spodenki z własnej kolekcji za 850 złotych i koszulę (również z metką The Mannei) za 4 tysiące. Wakacyjnego looku dopełniło bikini Fendi za ok. 2,5 tysiąca złotych oraz klapki Celine za 5 200 złotych. Uwagę przykuwały również buty jej męża (sneakersy z najnowszej kolekcji Balenciagi za 4 200 złotych) oraz klapki Yeezy na stopach Noah warte "skromne" 1400 złotych.
Tak trzeba żyć?