Nie da się ukryć, że w ostatnich latach wizerunek Moniki Brodki uległ radykalnej ewolucji. Zwyciężczyni 3. edycji "Idola" zrezygnowała z wydawania mainstreamowych hitów na rzecz bardziej alternatywnych kompozycji, którymi dociera do znacznie węższej niż wcześniej grupy odbiorców. Piosenkarka stawia też na coraz bardziej awangardowe stylizacje.
Sporo zmieniło też również w życiu osobistym Brodki. Niedawno jako pierwsi poinformowaliśmy was, że 34-latka rozstała się z narzeczonym Przemkiem Dzienisem i weszła w kolejny związek z innym fotografem, młodszym od niej o 4 lata Maksymem Rudnikiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wokalistka przymierza się właśnie do wydania nowego albumu, który zapowiadają single "Sadza" oraz "Monika". Pochodząca z Twardorzeczki góralka kompletnie pochłonięta jest przygotowaniami do premiery płyty, która odbędzie się już 28 października. W tym intensywnym okresie artystka nie zapomina jednak o pielęgnowaniu swojego instagramowego profilu, gdzie regularnie publikuje swoje "inspiracje".
Na jednym z ostatnio opublikowanych zdjęć piosenkarka wyeksponowała swoje mokre plecy (i fragment pośladków) po kąpieli, eksponując pokaźną "dziarę" na lędźwiach. I o ile pod postem posypały się komplementy od fanów, nie zabrakło też kilku krytycznych głosów.
Trzeba pokazać trochę golizny, będzie się płyta lepiej sprzedawać. Co za czasy.
Zdjęcia ciekawe, ale tatuaż wieś.
Na co komu takie zdjęcia...
A lubicie "alternatywne" wydanie Brodki?