17 lat temu Monika Kuszyńska uczestniczyła w wypadku samochodowym, w wyniku którego straciła władzę w nogach. Do tragedii doszło z winy prowadzącego auto lidera Varius Manx, Roberta Jansona, który stracił kontrolę nad pojazdem i z impetem uderzył w drzewo. Biegli wykazali, że muzyk prowadził samochód z prędkością nie mniejszą niż 100 kilometrów na godzinę przy ograniczeniu w tym miejscu do 60.
To, że relacje z Jansonem - delikatnie mówiąc - nigdy nie należały do idealnych (czy choćby poprawnych) Kuszyńska sygnalizowała w mediach już od dawna. Piosenkarka nie ukrywała, że nawet po wypadku, który położył się cieniem na jej dalszym życiu, jej kolega z zespołu potrafił ją "dołować".
Teraz Monika sugeruje, że Robert ma na sumieniu znacznie więcej, niż tylko brak empatii. Dwa dni po tym, jak jej siostra zamieściła na Facebooku mocny wpis o - jak to ich określiła - "toksycznych oprawcach" z zespołu Varius Manx, 42-latka postanowiła odnieść się do postawionych przez Martę Kuszyńską zarzutów i przedstawić swoją wersję wydarzeń. Nie zabrakło poważnych oskarżeń...
W opublikowanym na Youtubie ponadgodzinnym nagraniu pod tytułem "Już się nie boję" wokalistka oraz jej siostra zmierzyły się z traumatycznymi wspomnieniami z przeszłości, kiedy to koledzy z zespołu Moniki przez lata mieli dopuszczać się wobec niej nadużyć. Skutkiem trwającej przez kilka lat współpracy "z tymi ludźmi" jest nerwica lękowa, którą Monika leczy dziś na terapii. Największy żal wokalistka ma jednak do Jansona, który według niej wykazywał psychopatyczne skłonności i siał wśród innych postrach.
Robert miał wpływ silny na wszystkich - przyznała. Ja się go bałam, ale oni też się go bali. Dlatego byli bierni.
Monika twierdzi, że na samym początku współpraca z ówczesnym szefem układała się śpiewająco. Dopiero z czasem przekonała się, że Janson w rzeczywistości jest zupełnie inny, niż jej się początkowo wydawało.
Miał pogardę, poczucie wyższości - wylicza.
Kuszyńska przekonuje, że obcowanie z Jansonem miało fatalny wpływ na jej samoocenę. Przyznaje, że do dziś mierzy się z efektami długotrwałego pastwienia się nad nią: Zawsze miałam wrażenie, że nie jestem dość dobra - oceniła.
Przypomnijmy, że póki co członkowie Varius Manx byli w stanie wystosować oficjalne oświadczenie, w którym wszystkiemu zaprzeczyli, a nawet zagrozili Marcie Kuszyńskiej prawnikiem: Varius Manx ODPOWIADA na wpis siostry Moniki Kuszyńskiej: "Rzuciła błotem, bo pomyślała, że może. Wyjaśnienia i tłumaczenia NIC NIE DADZĄ"
Myślicie, że Robert Janson powinien przedstawić swoją wersję historii?