Monika Miller wzięła niedawno udział w wyjątkowej sesji zdjęciowej zorganizowanej przez Przyjaciół Fundacji Ronalda McDonalda. Dochód z licytacji zdjęć wesprze ukraińskie rodziny, które zmuszone były do ucieczki z kraju. W czwartek odbył się wernisaż wystawy "Lepsze jutro dla Ukrainy" poprowadzony przez Łukasza Urbańskiego, stylistę fryzur celebrytów. W imprezie wzięła udział wnuczka Leszka Millera - celebrytka wyjątkowo przeżywa obecną sytuację w Ukrainie, ponieważ część jej rodziny mieszka tam na stałe.
W rozmowie z Pudelkiem Monika Miller, otwarcie mówiąca o stanie swojego zdrowia fizycznego oraz psychicznego, wyznała, że przez ostatnie dziewięć miesięcy przeszła serię licznych badań, które zdiagnozowały u niej kolejne poważne dolegliwości.
Czasem jest moment w naszym życiu, w którym musimy się zatrzymać i skupić się na tym, co jest ważne. Cierpię na fibromialgię i niestety okazało się, że to poszło jak domek z kart. Przez swoją chorobę dostałam jeszcze jedną....
Zobacz: Monika Miller zdradza, co jej dolega: "To rzadka choroba. Otwarcie mówi o niej tylko Lady Gaga"
Monika Miller zdradziła, że fibromialgia spowodowała dalsze komplikacje zdrowotne. U Miller zdiagnozowano zaburzenia związane z przełykiem, które utrudniają celebrytce oddychanie oraz wywołują niekontrolowane wymioty. Monika nie zdradziła nazwy choroby, ale dodała, że jest nieuleczalna i można jedynie łagodzić jej objawy.
Mam zaburzenia przełyku. Zaczęły się problemy z oddychaniem i wymiotowaniem. Potrafiłam wyjść na spacer i zwymiotować na siebie pięć razy po prostu. Ostatnie dziewięć miesięcy spędziłam na badanie tego, co mi jest. Nie jest to choroba, która jest uleczalna, ale można leczyć objawy.