Monika Miller pojawiła się w show biznesie trzy lata temu, gdy jej dziadek, Leszek, pochwalił się jej zdjęciem na Twitterze. Kontrowersyjny wygląd wytatuowanej wnuczki byłego premiera wywołał poruszenie i zainteresowanie mediów.
Od tamtej pory Monika utrzymuje status celebrytki. Duża w tym zasługa jej szczerych wyznań na kontrowersyjne tematy. Millerówna opowiadała już w wywiadach między innymi o tym, jak prześladowano ją w szkole oraz o swoich problemach z nadwagą i bulimią. Wyznała też, ku zaskoczeniu dziadka, że jest biseksualna.
Przypomnijmy: Miller o orientacji seksualnej swojej wnuczki: "Monika NIE JEST BISEKSUALNA! Jest NORMALNA"
W sierpniu 2018 roku Monika przeżyła tragedię - jej ojciec popełnił samobójstwo. Dziewczyna zniknęła wówczas na jakiś czas z mediów społecznościowych. Gdy powróciła, wyznała, że stała się ofiarą internetowych hejterów, którzy życzyli jej śmierci.
Od tamtego czasu Miller próbuje dojść do równowagi psychicznej. O tym, że nie jest to łatwe, postanowiła opowiedzieć teraz na Instagramie. Na InstaStories wyznała, że cierpi na rozmaite zaburzenia, a także zamieściła zdjęcia kasetki wypełnionej lekami.
Skoro zahaczam o bezsenność, myślę, że jestem gotowa powiedzieć Wam o reszcie stuffu, z którym żyję na co dzień - napisała. Biorę leki na nerwicę, depresję, bezsenność i PTSD (zespół stresu pourazowego - przyp. red.). Choroby i zaburzenia psychiczne to nie jest estetyka. Nie jest to romantyczne, ani nie powinno być "trendy".
Takie problemy są tak samo poważne i wpływające na nasze zdrowie, jak np. cukrzyca czy niedoczynność tarczycy. Śmiejąc się z takich tematów i mówiąc rzeczy w stylu: "Musisz uprawiać więcej sportu, to ci przejdzie" albo "Za moich czasów to dostałbyś lanie i byłbyś zdrowy”, pokazujesz, że nie potrafisz adaptować się do nowych czasów i zwyczajnie możesz zostać uznany za zacofanego lub ignoranta.
Osoby dotknięte nie chwalą się tym, ale także nie mają się czego wstydzić. Zazwyczaj są to ludzie wrażliwi, inteligentni oraz posiadający wysoką inteligencję emocjonalną - tłumaczy Monika. Przeraża mnie to, że większość osób traktuje takich ludzi, jakby byli "nienormalni" albo gorsi. Z mojej perspektywy od razu łatwo wtedy zauważyć, kto rzeczywiście ma ze sobą problem.
Millerówna próbuje motywować innych.
Nauczyłam się, że czasem musi być gorzej, żeby mogło być lepiej. Może musisz odbić się od dna, żeby podskoczyć jeszcze wyżej. W życiu musi być równowaga, ale sam też musisz się o to postarać - pisze.
Dobrze, że o tym mówi?