W ciągu ostatnich dni Monika Miller na bieżąco informowała internautów o swoim niepokojącym stanie zdrowia. Kilka miesięcy temu lekarze wykryli u niej autoimmunologiczną chorobę Hashimoto, a na samym początku grudnia z powodu coraz gorszego samopoczucia wnuczka Leszka Millera wylądowała w szpitalu, gdzie trafiła do izolatki i korzystała z tlenoterapii.
Męczącej się z niezdiagnozowanym schorzeniem Monice udało się opuścić szpitalne łóżko przed świętami, aby wigilijną kolację spędzić w gronie najbliższych. Kilka dni po Bożym Narodzeniu w rozmowie z portalem Co Za Tydzień celebrytka zdradziła szczegóły swojej batalii z nieznaną chorobą i wyjawiła, co tak naprawdę niszczy jej organizm.
Moje kłopoty ze zdrowiem zaczęły się pięć miesięcy temu, tuż po tym, jak zaszczepiłam się przeciwko pneumokokom, bo chociaż raz trzeba się zaszczepić. Na drugi dzień byłam osłabiona, miałam wysoką gorączkę, ale tak się zdarza po szczepionce. Uznałam to za normalne. Po trzech dniach, kiedy mój stan się poprawił, wróciłam do pracy. I przeziębiłam się. Badania wykluczyły COVID-19 - wyjaśniała.
Celebrytka opowiedziała o ciągnących się tygodniami objawach w postaci obfitych nocnych potów, ostrych migren, kaszlu uniemożliwiającego oddychanie czy bólu całego ciała:
Bardzo bolało mnie całe ciało. Siniaki robiły się wszędzie. Na całym ciele. I chociaż to już wydawało mi się niebezpieczne, cały czas sądziłam, że po prostu ciężko przechodzę grypę - wspominała.
Wizyty u lekarza ciągnęły się miesiącami, Miller zdradziła, że rady szukała m.in. u pulmonologa, alergologa czy reumatologa, którzy próbowali leczyć ją sterydami i antybiotykami, niestety bez skutku:
Trafiłam od razu do izolatki, bo lekarze się bali. Nie wiedzieli, co to jest. Bali się, że to może być krztusiec. Zrobili mi wszystkie badania. Pobrali dziewięć fiolek krwi. Zrobili gastroskopię, spirometrię, tomografię. Porównali wyniki badań z poprzednich lat i zauważyli, że już wcześniej miałam powiększoną grasicę. To zaczęło lekarzy zastanawiać, bo jedyny powód, dla którego grasica może być powiększona to grasiczak – nowotwór. Zrobiło się nieprzyjemnie.
Pozostałe badania wykazały, że mam zapalenie przełyku, zapalenie żołądka, wrzody żołądka, nadżerki przełyku. Kolejne leki, kolejne sterydy. Podczas kolejnych badań znaleziono u mnie prątki gruźlicy we krwi. Zdiagnozowano u mnie fibromialgię, więc przynajmniej teraz już wiem, dlaczego tak bardzo boli mnie ciało - kontynuowała.
Na wspomnianą przez Miller fibromialgię cierpi również Lady Gaga, która niejednokrotnie publicznie opowiadała o zmaganiach z chorobą:
Czasem ból jest tak silny, że wyję z bólu i nie mogę wstać z łóżka. Nie mogę spać i zawsze jestem zmęczona. Fibromialgia to rzadka przewlekła, niezapalna choroba reumatyczna tkanek miękkich. Jedyną gwiazdą, która otwarcie mówi o tym schorzeniu, jest Lady Gaga. To schorzenie jest trudne do zdiagnozowania. Mam wrażenie, że niewielu lekarzy w ogóle wie o istnieniu tej choroby - mówiła.
W rozmowie celebrytką zdradziła również, że wykryto u niej guza grasicy, jednak nie zagraża on jej zdrowiu.
Kuba Wojewódzki ma obsesję na punkcie Pudelka? Dowiecie się w najnowszym Pudelek Podcast!