Monika Mrozowska pojawiła się na obrzeżach polskiego show biznesu dzięki roli Majki w "Rodzinie zastępczej". Dziś znana jest jako parentingowa influencerka, a o jej sytuacji osobistej często rozpisują się w media. Prywatnie celebrytka jest samodzielną mamą czworga pociech, które są owocem związków z trzema mężczyznami. Choć podkreśla, że ma z byłymi dobry kontakt, to opinie internautów w tej materii bywają dość ostre.
Monika Mrozowska wprost o macierzyństwie: "Pokutuję krzywdzący stereotyp matki Polki"
W ostatnim czasie Monika Mrozowska udzieliła kilku wywiadów, w których rozprawiała o macierzyństwie, relacjach z ojcami jej pociech oraz krytycznych komentarzach internautów. Nie inaczej jest tym razem, a w rozmowie z Plejadą podkreśla, że ma dość społecznej presji, które nakazują matce skupiać się wyłącznie na dzieciach.
Mam koleżanki, które na pierwszym miejscu stawiają dzieci, a nie siebie. Nie mają ochoty gdzieś jechać na wakacje, ale jadą, bo dziecko chce. Potem wracają z takiego urlopu jeszcze bardziej zmęczone niż były przed nim. Wydaje im się, że tak trzeba - że skoro są matkami, to, za przeproszeniem, muszą się zajechać, żeby ich dzieci były szczęśliwe. Uważam, że to bardzo krótkowzroczne. (...) Wciąż pokutuję bardzo krzywdzący stereotyp matki Polki. Zauważ, że gdy facet wyjeżdża na weekend z kumplami, nikt go nie pyta, co zrobił z dziećmi. A ja, za każdym razem, gdy pojadę gdzieś sama, non stop słyszę takie pytania. Utarło się, że dzieci - niezależnie od wieku - powinny być pod opieką matki - zwraca uwagę.
Niegdysiejsza aktorka wspomniała też o tym, że macierzyństwo często bywa wyczerpujące, a ci, którzy odważą się burzyć idealną wizję opieki nad dziećmi, są natychmiast atakowani przez internautów. Niestety, wiele z nich to także kobiety.
Pamiętam, że był taki dzień, kiedy jechałam samochodem z Józkiem i Jagodą - on się cały czas darł, a ona była już 15 min spóźniona do przedszkola. Po policzkach płynęły mi łzy ze zmęczenia, narastała we mnie frustracja i czułam, że życie przecieka mi przez palce. Innym razem, kiedy wracałam z wakacji, Lucek dostał gorączki i płakał non stop przez pięć godzin podróży. Miałam wszystkiego dość. Ale, na szczęście, to były jedynie momenty. (...) To przykre, ale zauważyłam, że kobiety są dla siebie wzajemnie najgorszymi oprawcami. Nie wiem, z czego to się bierze. A wystarczyłoby przecież napisać: "mam tak samo, jak ty" albo "rozumiem, przez co przechodzisz". Przecież każdy ma prawo do chwili słabości.
Monika Mrozowska o krytyce internautów: "Dostaje mi się za bycie samodzielną matką"
Mrozowska podkreśla, że ją też to spotyka, głównie z racji jej sytuacji osobistej i decyzji o byciu samodzielną matką. Ona natomiast "stawia wysoko poprzeczkę" i zapewnia, że to się nie zmieni.
Często dostaje mi się za to, że zdecydowałam się na bycie samodzielną matką. (...) Zdarza mi się też czytać komentarze, że na pewno coś ze mną jest nie tak, skoro do tej pory nie udało mi się stworzyć pełnej rodziny. A może ja po prostu wysoko zawiesiłam sobie poprzeczkę? I, żeby była jasność, wcale nie zamierzam jej obniżać.
Monika zaprzecza również, jakoby jej życie osobiste było tak skomplikowane, jak się wielu wydaje.
Poza tym, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że - w dobie Tindera i szybkich randek - mój związkowy wynik wygląda bardzo miernie. Po prostu łatwo go policzyć, bo zazwyczaj owocami tych relacji były dzieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Monika Mrozowska szczerze o życiu z czwórką pociech: "Nie czuję się samotna"
W wywiadzie padło też pytanie o stwierdzenie, jakoby rozstania z byłymi partnerami wyszły jej i dzieciom na dobre. Jak twierdzi, uczy pociechy rozwiązywania konfliktów, jednak na razie nie udało jej się tego przenieść na płaszczyznę relacji damsko-męskich.
Wydaje mi się, że dzieciom zawsze jest lepiej, jeśli wychowują się w domu, w którym nie ma podnoszenia głosu, sprzeczek czy kłótni. A nawet jeśli pojawiają się konflikty, to rozwiązuje się je szybko. Przecież między mną a moimi dziećmi czasem dochodzi do spięć. Ale każdy problem jesteśmy w stanie przeanalizować i wzajemnie się przeprosić. Natomiast, jak dotąd, nie udało mi się tego wypracować w żadnej damsko-męskiej relacji. (...) Na pewno pomaga mi przekonanie, że moja miłość do dzieci jest bezwarunkowa. Wiem, że nie każdy rodzic tak ma, ale ja jestem w stanie wybaczyć im wszystko. Partnerowi nie. (...) Nie sprawiają mi przykrości, nie przekraczają pewnych granic. Wydaje mi się, że duża w tym zasługa tego, że dorastają w domach, w których jest zachowany spokój. Uważam, że to największa wartość w dzisiejszych czasach. Jeśli nie udaje się osiągnąć tego w parze, trzeba próbować robić to osobno.
Jednocześnie Monika podkreśla, że jest otwarta na nową miłość, ale nie jest to coś, co spędza jej sen z powiek. Gdy natomiast już kogoś znajdzie, będzie go trzymać z dala od mediów.
Natomiast, mimo że od ponad dwóch lat nie mam partnera, nie czuję się samotna. Absolutnie nie zamykam się na relacje damsko-męskie, ale mam wokół siebie mnóstwo fantastycznych ludzi, których towarzystwo uwielbiam i z którymi jest mi dobrze. (...) Jeśli pojawi się jakiś mężczyzna w moim życiu, to na milion procent nie pokażę go w social mediach. Będę robić wszystko, by ta informacja poszła w świat jak najpóźniej, a najlepiej - wcale.
Celebrytka poruszyła jeszcze temat relacji z ekspartnerami. Jak twierdzi, nie ma im nic do zarzucenia, a zachowanie par, które nie mogą się dogadać po rozstaniu, określa jako "głupie i żenujące".
Nawet gdybym chciała powiedzieć coś złego o moich byłych partnerach, to bym nie mogła. Musiałabym skłamać. A po co miałabym to robić? (...) Dla mnie to głupota i żenada [medialne obrzucanie się błotem - przyp.red.]. Nie ma w tym absolutnie żadnego dobra dzieci. Jeśli faktycznie chcesz, żeby dziecko poznało całą prawdę dotyczącą waszej rodziny, możesz zrobić to w cztery oczy lub spotykając się w towarzystwie psychologa. Publiczne pranie brudów to najgorsze, do czego można się posunąć. Przecież dziecko za pięć czy dziesięć lat, gdy trochę podrośnie, trafi na to szambo, które jego rodzice wzajemnie na siebie wylali.