Stało się. Tegoroczne Mistrzostwa Europy dla biało-czerwonych dobiegły końca. Niestety, mimo pokładanych w piłkarzach nadziei nie należały do udanych. Mimo długich przygotowań nie udało im się wyjść z grupy i jako pierwsza drużyna, wrócą do kraju.
"Nasi" walczyli dzielnie do samego końca, dopingowani przez kibiców. Na starcie z wicemistrzami świata do Dortmundu przyjechały dziesiątki tysięcy wielbicieli piłki nożnej, którzy dominowali na trybunach. Wśród nich wypatrzeć można było również najbliższych piłkarzy, w tym między innymi Annę Lewandowską, mamę kapitana naszej reprezentacji Iwonę oraz jej wnuczkę Klarę. Po meczu Robert zamieścił na Instagramie dziękczynny post, w którym zwrócił się do kibiców, doceniając ich "nieustające i bezcenne wsparcie". Incydent z Kylianem Mbappe zdecydował się pominąć milczeniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Swoimi odczuciami względem wtorkowego meczu podzieliła się także Monika Olejnik. Dziennikarka była obecna w ubiegłą sobotę w Berlinie, gdzie zagrzewała rodaków do boju podczas meczu z Austrią. Celebrytka nie kryła wówczas swojego rozczarowania porażką Polski, wspominając o "powolnym myśleniu naszych chłopaków na boisku, ich grą i brakiem fantazji". Tym razem 67-latka była jednak zdecydowanie bardziej pobłażliwa.
Szanuję każdego piłkarza, który teraz ma odwagę powiedzieć do kibiców #DZIĘKUJEMY i #PRZEPRASZAMY - napisała. Sport to ważna lekcja. Przegrana lub "autobus z napisem koniec" na #euro2024 wiele uczą. A każdy #sukces trwa tylko chwilę.
W dalszej części wpisu Olejnik nawiązała do swojej choroby. Słynąca z odwagi i bezkompromisowości prowadząca "Kropki nad i" wyznała w maju, że zdiagnozowano u niej nowotwór piersi. Monika jest już po operacji, dochodzi do siebie i stara się wrócić do formy.
Wszystkich obolałych pozdrawiam. Ja już od rana mam swój trening. Trenuję, nie poddaję się, nie rezygnuję - podsumowała.