Monika Olejnik gościła na gali Bestsellery Emipku, gdzie została zapytana przez naszego reportera, jak, będąc dziennikarką, radzi sobie z przetwarzaniem wszystkich negatywnych informacji. Gwiazda TVN podzieliła się kilkoma gorzkimi refleksjami dotyczącymi naszej politycznej rzeczywistości.
Właśnie dlatego potrzebna jest sztuka, potrzebny jest film, potrzebne są książki, potrzebni są przyjaciele, żeby nie zwariować, ale trzeba myśleć o tym, co się dzieje - stwierdziła.
Nie można zapominać o tym, że cały czas dzieje się na granicy polsko-białoruskiej, trzeba pamiętać o tym, że nasza władza wycina nam puszczę, że niestety doprowadzi do dewastacji puszczy. Do tego, że zginą zwierzęta, zginą ptaki, nie będziemy mieli rysi i innych zwierząt. Dlatego, że buduje się mur, który niczego nie da - dodała Olejnik.
Dziennikarka zdradziła też, czy niepokoi ją widmo zbliżającej się wojny na Ukrainie.
Nie boję się, ale martwię się o naszych braci, o Ukraińców, o Ukrainki. To, co się stało, czego Putin się nie spodziewał, to zjednoczenie Ukrainy. Bo też byli bardzo podzieleni, a teraz wszyscy chcą walczyć, nie chcą się poddać Putinowi. Mam nadzieję, że Putin podkuli swój ogonek KGBisty, bo ponoć był też słabym KGBistą, i nie ruszy na Ukrainę i że jednak zwycięży dyplomacja, ale kto wie. Nikt nie wie, co się dzieje w jego głowie. Każdy z nas się przejmuje, bo dotyczy to naszych sąsiadów, a nawet gdyby to działo się gdzieś daleko, to dotyczy nas wszystkich - powiedziała Olejnik w rozmowie z Michałem Dziedzicem.
Zobaczcie całe wideo!