Wtorkowy program "Kropka nad i" zakończył się nagłym wyjściem Radosława Sikorskiego ze studia. Szef MSZ zirytował się, gdy Monika Olejnik zapytała go w pewnym momencie o jego żonę, która jest amerykańską dziennikarką pochodzenia żydowskiego.
W "Tygodniku Powszechnym" przeczytałam o tym, że dla członków KO problemem jest pochodzenie pana żony. Co by pan odpowiedział autorowi "Tygodnika"? - zapytała Olejnik na antenie.
Ja bym powiedział, że jest już świecką tradycją, że pierwszymi damami powinny zostać osoby pochodzenia żydowskiego - odparł Sikorski, po czym wstał i wyszedł ze studia, nie czekając na wyłączenie kamer.
Po programie Radosław Sikorski nie krył oburzenia, popełniając na portalu X emocjonalny wpis.
Uważam, że ustawianie pochodzenia żony kandydata jako tematu w wyborach prezydenckich jest niedopuszczalne. Wbrew insynuacji red. Olejnik nie jesteśmy krajem antysemitów. Od TVN i Warner Bros./Discovery żądam przywrócenia standardów dziennikarskich - napisał polityk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Monika Olejnik wydała oświadczenie po aferze z Sikorskim
W nocy Monika Olejnik postanowiła odnieść się do całej sytuacji, publikując na Instagramie wpis. Dziennikarka przeprosiła widzów i wytłumaczyła, dlaczego w ogóle zapytała polityka o tak drażliwy temat.
Od lat walczę z antysemityzmem, z przemocą, z hejtem i z agresją. Nie jestem obojętna! Z zaskoczeniem i oburzeniem, czemu dałam wyraz w programie, przyjęłam cytowane w mediach głosy na temat pochodzenia Anne Applebaum. Uważałam, że minister powinien mieć możliwość się do nich odnieść, co też zrobił w "Kropce nad i". Przepraszam Państwa, wszystkich moich widzów - jeśli nie byłam dość precyzyjna i dobitna. Nie były moją intencją żadne insynuacje, podobnie jak minister Sikorski uważam, że Polska to nie jest kraj antysemitów! - tłumaczy dziennikarka TVN.