Temat zbyt hojnego korzystania z usług grafików w branży kolorowych magazynów wciąż pozostaje żywy. Ostatnio sporo zamieszania wywołały zdjęcia Moniki Olejnik opublikowane na okładce Fashion Magazine. Zdecydowanie największe poruszenie spowodowała sama okładka, na której dziennikarka jawi się nam jako błękitny, co najwyżej 35-letni rajski ptak z blond grzywą.
Po publikacji numeru w sieci pojawiło się sporo komentarzy, których autorzy zdawali się twierdzić, że Olejnik jest na okładce nie do rozpoznania. Sprawę postanowił zbadać reporterka Jastrząb Post, która wprost zapytała Monikę, czy ktoś majsterkował przy jej zdjęciach. Okazuje się, że przynajmniej według dziennikarki - nie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sekretem odmienionej powierzchowności gwiazdy TVN miała być w tym konkretnym przypadku bardzo wczesna pora.
Sesja była o 5:00 rano. O 5:00 rano wyglądam najlepiej - stwierdza bohaterka okładki.
Dziennikarka odniosła się do nieprzychylnych komentarzy, znajdując przy okazji ich powód.
Zawiść, zawiść, zawiść. Najważniejsze dobre światło, make-up, dobre poczucie humoru, odpowiednia godzina, czyli piąta rano i nie przejmować się komentarzami.
Przypomnijmy: Małgorzata Rozenek komentuje zamieszanie wokół nowej okładki i pokazuje zdjęcie BEZ RETUSZU (FOTO)
Do głosu doszła przy okazji Wiganna Papina (mama Belmondo), która odpowiadała za makijaż Moniki podczas sesji. Na dowód nieprzerabiania zdjęć stylistka pokazała kilka ujęć zza kulis produkcji, zapewniając, że zostały one wykonane jej telefonem. Szkopuł w tym, że ów telefon jest widoczny na zdjęciach w dłoni właścicielki...
Nie byłyśmy sphotoshopowane. Wyglądamy pięknie - zadeklarowała wyraźnie dumna ze swego dzieła Wiganna.
Przekonały was?