Monika Osińska i jej koledzy - Marcin Murawski i Robert Gołębiewski - byli maturzystami z warszawskiego liceum ekonomicznego przy ulicy Szczawnickiej. Gdy pewnego styczniowego dnia spotkali się w szkolnym sklepiku i zaczęli rozmawiać o zbliżającej się studniówce, szybko doszli do niezbyt budującej konkluzji - nie stać ich na to, by bawić się na niej tak, jakby sobie wymarzyli. Sukienka marzeń, garnitury na czasie, alkohol i inne dodatki, które sprawiłyby, że impreza byłaby niezapomniana, były poza ich zasięgiem z prostej przyczyny - oczywiście chodziło o pieniądze. Nikt z tej trójki "nie śmierdział groszem", jednak Marcin wpadł na pewien pomysł.
Chłopak dorabiał sobie czasem pracując w niewielkiej firmie Abigel, zajmującej się dystrybucją gazetek z krzyżówkami. Biuro firmy było zlokalizowane w bloku na warszawskim Tarchominie przy ul. Erazma z Zakroczymia. Marcin dobrze znał to miejsce i wiedział, ile pieniędzy i jakie wartościowe przedmioty można tam znaleźć. Razem z Robertem i Moniką postanowili napaść na siedzibę Abigel. Ze szkoły poszli do mieszkania jednego z nich i tam opracowali plan…
ZOBACZ: Zabójstwo z powodu telefonów komórkowych - historia Małgorzaty Rozumeckiej zwanej "Królową Zbrodni"
Był prosty - należało wpaść do biura w momencie, kiedy będzie w nim tylko jedna osoba, czyli zatrudniona tam szwagierka właściciela, 22-letnia Jolanta Brzozowska. Pretekstem była rozmowa o pracę - umówiła się na nią Monika i pojawiła się na spotkaniu razem z kolegami.
Jolanta nie była zdziwiona, że kandydatka do pracy przychodzi na rozmowę "z obstawą" - dobrze znała bowiem Marcina, który przecież pojawiał się już wcześniej w Abigel. Zaprowadziła Monikę do pokoju, w którym miały rozmawiać o pracy. Robert i Marcin czekali za drzwiami, jednak na umówiony sygnał wpadli do sali uzbrojeni w kij baseballowy, nogę od krzesła i nóż, zabrane wcześniej z mieszkania jednego z ich. Robert uderzył Jolę pierwszy i tłukł dłuższą chwilę, nim dołączył do niego Marcin. Gehenna dziewczyny trwała kilkanaście minut. Jej twarz została poważnie zmasakrowana, wymierzono jej również kilkanaście ciosów nożem. Gdy chłopcy katowali Jolantę na śmierć, Monika przeszukiwała wnętrze biura i zbierała przedmioty, które wydawały jej się wartościowe. Następnie nastolatkowie umyli się z krwi, oczyścili narzędzia zbrodni, spakowali skradzione przedmioty i pojechali autobusem na pizzę, zostawiając w biurze Abigel zwłoki Jolanty. Skradzione rzeczy sprzedali później, dzieląc się po równo. Nie było to wiele - starczyło jednak na zakupy na studniówkę, na której Robert, Marcin i Monika bawili się jak gdyby nigdy nic kilka tygodni po brutalnej zbrodni.
Ciało Jolanty odnaleziono tego samego dnia. Pierwszym podejrzanym był jej szwagier i właściciel firmy, Krzysztof Orszagh, szybko jednak wypuszczono go z aresztu z braku dowodów. Roberta, Monikę i Marcina zatrzymano miesiąc po napadzie na Abigel i zabójstwie Jolanty. Marcin Murawski, chłopak zatrudniony w firmie, z początku zeznał, że Monika nie miała pojęcia o tym, że w planie oprócz splądrowania biura jest także zabójstwo, a on sam zabił Jolę ze strachu, że o wszystkim dowie się jego pracodawca. Później jednak wycofał się z tych zeznań i winę zrzucał konsekwentnie na Roberta i Monikę.
Robert Gołębiewski i Monika Osińska winą zaś obarczali Murawskiego, mówiąc, że cały napad był jego planem i to on zamordował Jolę - ich udział ograniczał się zaś wyłącznie do kradzieży.
Mimo, że na kiju baseballowym, nodze od krzesła i nożu nie znaleziono odcisków palców Moniki, całej trójce postawiono zarzut zabójstwa. Osińska miała bowiem, według kolegów, wypowiedzieć umówione słowo-hasło, po którym Robert i Marcin wpadli do pokoju i zaczęli bić Jolantę. Monika nie przyznała się do tego do końca, utrzymując, że nie wiedziała, że ten dzień zakończy się śmiercią pracownicy Abigel.
Proces maturzystów był spektaklem, który przyciągnął uwagę całego kraju, a nienawiść opinii publicznej skupiła się na Monice Osińskiej, której przypięto łatkę przywódczyni grupy i prowodyrki, która zmanipulowała kolegów i dokonała morderstwa ich rękami. Monika jednak utrzymywała, że wykonywała jedynie polecenia Marcina. Cała trójka w czasie napadu była pod wpływem substancji odurzających - fakt ten w swojej obronie próbował wykorzystać Robert, zeznając, że kompletnie nie miał świadomości, co tak naprawdę się dzieje w biurze Abigel i że nie brał udziału w katowaniu Jolanty.
W bardzo głośnym procesie cała trójka nastolatków usłyszała wyroki dożywotniego więzienia. Monika Osińska była pierwszą kobietą, która została ukarana w takim wymiarze - jednak po 25 latach odsiadki miała prawo do ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie. Mury więzienia opuściła w marcu 2023 roku. Miała wówczas 44 lata.
Źródło: Makabrycja