Monika Richardson jest jedną z tych celebrytek, które Instagram traktują jak pamiętnik, na łamach którego można dać upust różnym, często trudnym emocjom. Ekstrawertyczna eksgwiazda TVP na bieżąco relacjonuje zmiany, jakie zachodzą w życiu jej i jej rodziny.
Tego nadmiaru otwartości nie zdzierżył, niestety, trzeci prawie były mąż Moniki. Zbigniew Zamachowski zatęsknił za odrobiną prywatności i poszedł swoją drogą, unikając komentowania rewelacji na temat związku z celebrytką.
Od tamtej pory w życiu Moniki sporo się zmieniło. Złamane serce celebrytka uleczyła u boku nowej miłości - Wojciecha Wojterkowskiego.
Niestety, ostatnie dni były dla Moniki pewnym wyzwaniem - na początku lipca okazało się, że jej syn, Tomasz Malcolm, nie zdał matury z matematyki.
Na szczęście Monice udało się szybko złapać balans - po wyjaśnieniu synowi, że "współczesny świat opiera się głównie na kalkulatorach i technologiach, więc nie ma potrzeby wykonywać samodzielnie skomplikowanych rachunków", przypomniała dorosłemu dziecku o możliwości przystąpienia do "poprawki" i zabrała Tomka na wykwinty obiad do restauracji.
Kilka dni po tych wydarzeniach Richardson kontynuuje swoje uzewnętrznianie się na Instagramie. Pretekstem do najnowszego wpisu jest odnalezione w czeluściach internetu zdjęcie sprzed wielu lat. Na fotografii widzimy Richardson w roli świeżo upieczonej mamy, gruchającej do małego synka.
To Tomuś, słodziaczek, który dzisiaj nosi wąsy i brodę - wyjaśnia rozczulona Monika.
Oddając się refleksji na temat szybko upływającego czasu, celebrytka postanowiła przy okazji pochwalić się sukcesem córki Zosi.
Tymczasem moja Zośka zaczyna właśnie dwutygodniowy kurs w jednej z najlepszych szkół aktorskich w Londynie. Będzie recytować Szekspira i zastanawiać się kim chce zostać w życiu - oznajmia celebrytka. Za to ja zastanawiam się, co się stało z czasem? - pyta retorycznie.
Dzieci będą jej wdzięczne za taką formę promocji?