Monika Richardson to jedna z dziennikarek, które poświęciły Telewizji Polskiej znaczną część kariery zawodowej. Jeszcze niedawno chwaliła się, że w "złotych latach" TVP miała nawet kontrakt gwiazdorski, a praca dla publicznego nadawcy zawsze wiązała się z misją. Niestety jej "misja" zakończyła się w "Pytaniu na śniadanie", skąd wyleciała z hukiem pod koniec października 2019 roku.
Po zwolnieniu z TVP Monika Richardson nie ukrywała, że jest rozczarowana postawą stacji i jej włodarzy, jednak słowo się rzekło. Niedługo potem przyznała w jednym z wywiadów, że praca w "Pytaniu na śniadanie" nie była "ambitną działką", stąd decyzja władz Telewizji Polskiej nie wywołała w jej życiu rewolucji. Nie ukrywała natomiast, że ma im wiele za złe.
TVP ma niezwykłą umiejętność wyrządzania podłości człowiekowi, któremu należą się kwiaty i tort albo chociaż uścisk dłoni i słowo "dziękuję" - mówiła potem w "Gali".
Dziś od wspomnianych wydarzeń minęło kilkanaście miesięcy, więc zakładamy, że Monika już zdążyła ochłonąć i ułożyć swoją karierę na nowo. Nie oznacza to natomiast, że zapomniała, jak ją potraktowano. Dowodem na to może być reakcja na pytanie o tegoroczną galę Wiktorów, którą TVP wskrzesiła po kilku latach nieobecności na antenie.
Temat Wiktorów jest o tyle kontrowersyjny, że prawie żaden z laureatów nie zjawił się na gali, natomiast ze sceny przemawiali m.in. Ida Nowakowska czy właśnie Jacek Kurski. Zakładamy, że Monika ma w tej sprawie wiele do powiedzenia, jednak w krótkim komentarzu dla portalu Pomponik postanowiła nie zabierać głosu w tej sprawie. Poświęciła jednak kilka słów jej prezesowi...
No comment. Bardzo pozdrawiam Jacka Kurskiego i całą jego ekipę... Niech go piekło pochłonie - odpowiedziała Monika.
Myślicie, że były pracodawca odwzajemnia jej "uprzejmość"?