Życie prywatne Moniki Richardson zdobi okładki poczytnych tabloidów już od wielu lat. Kilka miesięcy temu sytuacja osobista dziennikarki ponownie uległa zmianie, a media obiegły zdjęcia Zbigniewa Zamachowskiego, który wynosił swoje rzeczy z "klitki na Żoliborzu". Tym samym rozwód pary stał się faktem, a Monika publicznie zarzucała mężowi obojętność, zdradę, a nawet... niechlujność.
Niedawno okazało się jednak, że w życiu Moniki Richardson znów zagościł ktoś wyjątkowy. Mowa o Konradzie Wojterkowskim, biznesmenie-dłużniku, który sam przyznał (w wywiadzie ze swoją przyszłą partnerką zresztą), że "żyje z widmem komornika 24 godzinę na dobę od 12 lat". Mimo tego dziennikarka zapewnia, że ceni w nim dbałość o wizerunek, a po garnitury potrafi latać aż do Mediolanu - oczywiście jeśli ma za co.
Konrad potrafi pojechać do Mediolanu po garnitur, oczywiście jeśli ma pieniądze, i nosić go potem przez piętnaście lat. Zawsze świetnie się prezentuje - chwaliła niedawno w "Twoim Imperium".
Nie jest tajemnicą, że Monika dobrze się czuje u boku nowego ukochanego, bo sama wspominała o tym wielokrotnie w wywiadach. W pewnym momencie pojawił się nawet wątek ewentualnego ślubu pary, co oznaczało, że Konrad miałby szansę zostać jej czwartym mężem. Wcześniej jej partnerami życiowymi byli Will Richardson, Jamie Malcolm i Zbigniew Zamachowski, z których ostatni oberwał chyba najbardziej.
Jeszcze w lipcu zeszłego roku Monia przyznała, że mogłaby się zdecydować na stanięcie z Konradem na ślubnym kobiercu i nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Co prawda nie była pewna, czy czwarte małżeństwo wyjdzie jej na dobre, ale w końcu nigdy nie powinno się mówić nigdy.
Nigdy nie należy mówić nigdy. W moim wieku byłoby to głupie. Ale nie mam jakichś szczególnych ambicji w tym kierunku, wydaje mi się, że trzykrotne stawanie na ślubnym kobiercu to jest niezła statystyka jak na nasz piękny kraj. Ja całe życie dążyłam do tego, żeby być w szczęśliwym związku, w którym jest miłość. I to jest mój plan na życie i ja go nie zmieniam. Nie zmieni tego mój trzeci rozwód. Być może jestem skrajnie naiwna, też czytałam takie głosy, że jestem głupia i naiwna, ale taka umrę - mówiła w komentarzu dla portalu Jastrząb Post.
Od tego wyznania minęło już kilka miesięcy, a w międzyczasie Richardson rozpoczęła terapię i postanowiła zmienić swoje życie. Może to właśnie pomoc specjalisty pomogła jej zweryfikować dotychczasowe aspiracje, bo teraz w rozmowie z tym samym serwisem stawia już sprawę jasno. Na pytanie, czy planuje czwarty ślub, Monika odpowiedziała:
Nie, absolutnie nie. W ogóle o tym nie myślę, jestem szczęśliwa i niech tak zostanie.
Przy okazji przyznała, że robi w terapii ogromne postępy, ale potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby w pełni zrozumieć samą siebie.
To jest początek. Ja zaczęłam na jesieni zeszłego roku. Nawet nie minął rok. Są terapie, które trwają 4-5 lat. Dajmy szansę mojej psychoterapeutce i mnie samej, żeby gdzieś tam dogrzebać się do tych źródeł problemów, które mnie w życiu trapią i które mi się przydarzyły - powiedziała reporterce Jastrząb Post.
Słuszna decyzja?