Monika Richardson gości w rodzimych mediach już od wielu lat. Choć w sferze zawodowej odnosiła spore sukcesy, to prywatnie miewała wzloty i upadki. W 2012 roku dziennikarka doświadczyła ogromnej tragedii, jaką była śmierć jej brata, Filipa Pietkiewicza. Mężczyzna został znaleziony martwy we własnym mieszkaniu. Miał zaledwie 35 lat.
Zobacz: Brat Richardson nie żyje!
Po przeprowadzonym śledztwie i badaniach toksykologicznych potwierdzono, że brat Moniki Richardson zmarł w wyniku zatrucia opiatami i alkoholem. Jak donosił "Fakt", na jego ciele znaleziono wiele śladów po wkłuciach, co wskazywało, że mężczyzna był uzależniony od narkotyków. Wkrótce tabloidowi udało się potwierdzić te smutne wieści.
W związku z tym, że na zwłokach znajdywały się liczne rany kłute, zlecono dokładne badania toksykologiczne. One wykazały wysokie stężenie substancji zwanej opiatami oraz alkoholu. To była bezpośrednia przyczyna śmierci. Ponadto badania wykazały także, że organizm od dłuższego czasu poddawany był substancjom niedozwolonym - przekazał wtedy w rozmowie z dziennikiem Mariusz Piłat, zastępca Prokuratora Okręgowego Warszawa-Praga.
Przypomnijmy: Brat Richardson zmarł z przedawkowania!
Dziś od tych tragicznych wydarzeń mija 10 lat. Od tego czasu wiele się zmieniło, jednak zdecydowanie nie uczucie, którym dziennikarka darzyła swojego brata. Teraz dała temu wyraz w instagramowym poście, w którym wspomniała Filipa w dekadę po jego śmierci. Na jej profilu znalazło się zdjęcie mężczyzny i krótki wpis.
10 lat bez Ciebie, bracie. Tęsknię. Filip Pietkiewicz R.I.P. - napisała krótko, ale na temat Monika.
Warto wspomnieć, że Monika miała z bratem dobre relacje i zdarzało im się pokazywać razem publicznie. W 2007 roku Richardson pojawiła się z bratem na jednym z pokazów, co uwiecznili fotoreporterzy. Wtedy nic nie zwiastowało jeszcze tragedii, która miała miejsce zaledwie 5 lat później...
Dietetycy niszczą rady celebrytek, a Lidia Kopania swoją karierę