W 2020 roku Małgorzata Wyszyńska z magazynu "Press" poświęciła Michałowi Olszańskiemu obszerny artykuł, który wywołał w narodzie wiele emocji. Z lektury materiału mogliśmy się dowiedzieć, jakoby dziennikarz miał w zwyczaju łapać koleżanki z pracy za biust, a w redakcji nadano mu pseudonim "mammograf". Choć miał niejednokrotnie dostać "po łapach" od koleżanek po fachu, to zgodnie wspominają, że z Michałem miło im się współpracowało. Magda Jethon, była szefowa Trójki, mówiła o sprawie następująco:
Wykonywał w powietrzu taki ruch, jakby chciał złapać za pierś i mówił: "Dziewczyny, zbliżają się badania okresowe" - padło w artykule.
W tym samym tekście głos zabrała również Karolina Korwin Piotrowska., która miała "mocno zareagować" na podobną sytuację. Sam Olszański tłumaczył potem w "Fakcie", że "nie przekroczył żadnych granic", ale w latach 90. zdarzały mu się "tego typu żarty".
Ja żadnych granic nie przekraczałem i nie przekraczam - zapewniał. Dlatego, że to były żarty, z czasów jeszcze jak byliśmy w Radiu Kolor, czyli początek lat 90. Przyznaję, że tego typu żarty jakieś tam były. Związane z jakimś tam odnoszeniem się do dziewczyn, ale przecież to nigdy nie miało aspektów dotykania.
Richardson zapytała Olszańskiego o ksywę "mammograf". Zrobiło się nerwowo
Od tego czasu sprawa ucichła, ale nie można wykluczyć, że dawne nawyki Olszańskiego znów sprowadzą na niego kłopoty. Dziennikarz był gościem internetowego programu "The Richardson Star", w którym Monika Richardson wróciła myślami właśnie do genezy ksywki "mammograf".
Nie zapomnę, jak w studiu Trójki za czasów Magdy Jethon, dzisiaj szefowej Radia Nowy Świat, wisiał taki dyplom na ścianie: za wieloletnie bezpłatne badania mammograficzne, Michałowi Olszańskiemu. To było wtedy bardzo zabawne i ty wtedy sam lubiłeś ten dyplom, prawda? - zaczęła prowadząca, a Olszański potwierdził. Ale jak kilka lat później Dorota Wellman powiedziała o tobie per "mammograf", to ci się zrobiło przykro.
Może nawet nie wtedy. Mnie się najbardziej przykro zrobiło po tym, jak Karolina Korwin Piotrowska dodała swoje trzy grosze w takim materiale, który napisała dziennikarka pisma "Press". Bo ona mi zarzuciła przekraczanie bariery dotyku, że "ooo, Misiek fajny był bardzo zawsze, ale biegał i łapał dziewczyny za biust" - odpowiedział dziennikarz.
A nie łapiesz? - dopytała Monika.
No właśnie moim zdaniem nie - odpowiedział zdecydowanie Olszański.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potem zrobiło się nieco mniej przyjemnie, bo prowadząca przyznała przed kamerą, że sama też miała tego doświadczyć. Olszański był wyraźnie zakłopotany.
No Monika, jesteśmy od wielu lat zakumplowani. Czy ja kiedyś złamałem barierę fizyczną i złapałem cię za biust? - zapytał.
Tak - odpowiedziała prowadząca, a na "Naprawdę?", które padło w odpowiedzi, dorzuciła: No oczywiście, wiele razy.
Nie mam takiego wrażenia - mówił wyraźnie zaskoczony dziennikarz.
Ale z całą pewnością i z całym przekonaniem mówię ci to, jako kobieta dorosła i świadoma. Oczywiście, że tak robisz. Absolutnie, taki dotyk, który dla ciebie jest przyjacielskim dotykiem, prawda? - ciągnęła temat Richardson.
Nie mogę aż uwierzyć w to, co mówisz - jąkał się lekko Olszański. Jeżeli był kontakt między nami, to on polegał na przytuleniu, na przekazaniu sobie jakiejś fajnej energii, ale nigdy to nie było, żebym podszedł do ciebie i cię naraz złapał za biust, no dziewczyno.
Richardson wspomina: "Wkładałeś mi tak głowę w biust". Olszański odpowiada
Na tym nie koniec. Richardson ujawniła też sytuację, która miała rozegrać się za kulisami "Pytania na Śniadanie". Przypomnijmy, że kiedyś byli tam jedną z par prowadzących. Tu także dziennikarz szybko zaczął się tłumaczyć.
A pamiętasz, jak przychodziłeś do "Pytania na Śniadanie" do charakteryzacji, jak mnie malowano, i wkładałeś mi tak głowę w biust. Nie przypominasz sobie? - mówiła Monika z wyraźnym rozbawieniem.
Nie - odpowiedział szybko Michał. Nie i tutaj od razu powiem ci, że nie mogłem ci wkładać głowy w biust, bo jak siedzisz przed lustrem, to jesteś tyłem odwrócona i tu jest charakteryzatorka. Ja się do ciebie przytulałem i prawdą jest, że całowałem cię w to miejsce [tu Olszański pokazuje na szyję - przyp.red.]. No to gdzie biust, a gdzie twoja szyja? I jeszcze chcę, żeby była jedna rzecz jasna - po jakimś czasie powiedziałaś mi: "Michał, czy ty sądzisz, że mnie to sprawia przyjemność?". Pamiętasz? Doszło między nami do takiej konfrontacji. I ja wtedy, troszkę mnie ścięło, bo byłem przekonany z mowy twojego ciała, że ty to akceptujesz. A ty mi powiedziałaś wtedy: "Michał, nie akceptuję tego". To było dla mnie wtedy dość przykre, bo sobie powiedziałem: kurczę, to tyle razy przekazuję jej jakąś taką dobrą energię i się witam z nią w ten sposób, a ona mi w tej chwili mówi, żebym tego nie robił, bo nie jest to dla niej fajne. I od tego czasu przestałem to robić. Czyli to był "misunderstanding" [po polsku "nieporozumienie" - przyp.red.] w pewnym sensie.
W kolejnych zdaniach Olszański ponownie zapewniał, że nigdy nie przekraczał granic wobec kobiet. Gdy Monika zapytała, czy "w jego oczach jest w porządku", ten bez wahania odpowiedział twierdząco.
Nie masz sobie nic do zarzucenia? - dopytała Monika.
Nie mam sobie do zarzucenia sytuacji, gdzie byłbym opresyjny i przekraczający granicę wobec kobiety - skwitował jej gość.
Richardson zauważyła też, że od czasu debiutu Olszańskiego w mediach wiele się zmieniło i dziś już "nie można klepnąć po d*pce pani Krysi z sekretariatu". Jej gość przyznaje, że ma tego świadomość i "naprawdę się uczy".
Wiem. To widzę. Mało tego, zmieniłem swoje zachowania, ponieważ, niestety, i to powiem z naciskiem na niestety, dziś gest przytulenia się już jest nieakceptowalny. Ja jestem typem faceta, który lubi bliskość i mnie ta bliskość nigdy nie zagrażała, bo też trzeba pamiętać, że są ludzie, którzy bardzo tego nie lubią. Ja lubię dotyk, lubię bliskość i w związku z tym, tak to było, jak mówisz, że można było na przykład powiedzieć kobiecie komplement, który się ocierał o fizyczność, można było zasugerować różne rzeczy i one były postrzegane jako akceptowalne. Dziś - nie i trzeba się tego nauczyć. Ja mogę sobie pozwolić czasami na więcej z kobietami, które mnie od dawna znają i co do których jestem pewien, bo to już sprawdziłem właśnie, że to jest dla nich okej, że im to nie przeszkadza. Uczę się, naprawdę się uczę.