Monika Richardson niedawno poinformowała, że rozstała się ze swoim dotychczasowym partnerem Konradem Wojterkowskim. Jak widać, dziennikarka zadecydowała, że będzie to dobry moment, aby rozliczyć się też z innych relacji z przeszłości. W najnowszym wywiadzie dla Pomponika wróciła do bolesnych wspomnień o zmarłym bracie. Nie ukrywa, że zabił go nałóg.
Filip wyszedł z uzależnienia - cztery i pół roku nie ćpał. Zmarł od tzw. "złotego strzału", za stare czasy. Był po operacji przegrody nosowej i się udusił - opowiada bez ogródek Richardson.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Monika Richardson wspomina śmierć brata i etap współuzależnienia
Reporter Pomponika następnie zapytał swojej rozmówczyni, czy "nie miała kiedykolwiek wyrzutów sumienia" w związku ze śmiercią brata. Richardson szybko odpowiedziała, że choć odejście Filipa było dla niej i jej rodziny niezwykle trudne, to szczerze wierzy w to, że przynajmniej jej brat nie musi się już dłużej męczyć z problemami tego świata.
Nie miałam nigdy do siebie żalu o tę śmierć. Myślałam, że tak miało być. On się tu męczył, był nieprzystosowany do życia, nie do końca był częścią czegokolwiek, wspólnoty, grupy. (...) Jak Filip zmarł, to oprócz tego, że to mi złamało serce i sprawiło, że jestem jedynaczką i moją mamę złamało życiowo, to dało mi poczucie, że teraz już się nie męczy.
Misiek Koterski pomógł Monice Richardson
Richardson stwierdziła później, że wiele z mechanizmów, które zaszły między nią a jej bratem pomógł jej zrozumieć dopiero niedawno Misiek Koterski, który również bardzo otwarcie już od jakiegoś czasu opowiada o swoim nałogu. Przy okazji oberwało się też Kubie Wojewódzkiemu, do którego Richardson nie pała nadmierną sympatią.
Tak naprawdę to dopiero teraz sobie z tego zdaję sprawę. Wiesz, kto o tym świetnie mówi? Misiek Koterski. Jak nie znoszę tego błazna Wojewódzkiego, tak naprawdę wysłuchałam całej rozmowy z Miśkiem Koterskim. Przepięknie mówił o Bogu, bo on akurat się nawrócił, jego akurat tak "walnęło". Pan Bóg pomógł mu wyjść z uzależnienia.
Przypomnijmy: Monika Richardson słodzi Katarzynie Cichopek i przy okazji MASAKRUJE Macieja Kurzajewskiego: "Jest sztuczny i plastikowy"
Współuzależnienie to jest taki moment, kiedy twoja miłość do tej osoby jej nie uratuje. Tylko on/ona może siebie uratować. Mimo że zdajesz sobie z tego sprawę, to wydaje ci się, że jak "jeszcze trochę porozmawiamy", albo "ja się z tobą napiję" i będziemy tak razem pili, to ty nie będziesz chciał pójść i zniknąć na tydzień. Może zróbmy coś takiego, żeby nie myśleć o piciu. Wtedy ten ktoś nie myśli o piciu, ty też nie myślisz o piciu. Potem wraca temat i sobie walniemy kielicha. Moim zdaniem współuzależnienie jest tak samą straszną chorobą, jak uzależnienie. Tak samo trzeba się z niej leczyć - opowiada w najnowszym wywiadzie dziennikarka.