Rozstanie Zamachowskich to jedno z głośniejszych wydarzeń w show biznesie w ostatnich tygodniach. Tuż po tym, jak media obiegły zdjęcia wyprowadzającego się z "klitki na Żoliborzu" Zbigniewa, dziennikarka zapewniała, że nie zamierza komentować prywatnych spraw. Szybko zmieniła zdanie, odsłaniając kolejne ciekawostki dotyczące kulis zakończenia relacji z aktorem.
Mimo że zaraz po ślubie ze Zbyszkiem Monika Zamachowska w jednym z wywiadów stwierdziła, że już nigdy nie zmieni nazwiska, bo te brzmi "cudownie", zaraz po rozstaniu zapowiedziała, iż zamierza wrócić do nazwiska pierwszego męża.
Po rozwodzie mam zamiar wrócić do nazwiska Richardson, które jest doskonale pamiętane w kontekście mojego największego zawodowego sukcesu, czyli programu "Europa da się lubić". Nie jestem gwiazdką jednego sezonu. Wolałabym też, żeby nikt nie zarzucał mi tego, co napisał jeden z internautów, że jestem typem, który "bez faceta nie potrafi żyć". Potrafię. Pytanie, czy chcę - mówiła we Wprost.
Zobacz też: Will Richardson skomentował, co sądzi o tym, aby Monika Zamachowska WRÓCIŁA do jego nazwiska
Jak się okazuje, choć do rozwodu jeszcze nie doszło, 48-latka już zrezygnowała z posługiwania się nazwiskiem Zamachowskiego. W sobotę mama Tomka i Zosi gościła na antenie TVN24, gdzie wypowiadała się na temat pogrzebu księcia Filipa. Podpisano ją tam już jako... Monikę Richardson.
Na Intstagramie, gdzie dziennikarka promowała swój telewizyjny występ, obserwatorzy zastanawiali się jak to możliwe, że udało się jej wrócić do poprzedniego nazwiska jeszcze przed oficjalnym zakończeniem małżeństwa ze Zbyszkiem.
Jak można wrócić do poprzedniego nazwiska, nie mając rozwodu? - brzmiał jeden z komentarzy.
Jak na razie Monika nie zdecydowała się odpowiedzieć, a na instagramowym profilu wciąż posługuje się nazwiskiem trzeciego męża.