Pandemia koronawirusa bez wątpienia wpłynęła na naszą codzienność. Jesienią w nasz kraj uderzyła "druga fala" zakażeń, która skłoniła władzę do ponownego wprowadzenia części restrykcji. Nie brak jednak głosów, że zamykanie teatrów czy restauracji zamiast kościołów nie ma nic wspólnego z troską o obywateli.
Zobacz: Katarzyna Skrzynecka oburza się ponownym zamknięciem ośrodków kultury: "ALE KOŚCIÓŁEK OTWARTY"
Jedną z przeciwniczek zamykania ośrodków kultury w czasie pandemii koronawirusa jest Monika Zamachowska. Dziennikarka wielokrotnie wypowiadała się krytycznie o wprowadzanych restrykcjach i wprost stwierdza, że w wielu przypadkach nie mają one sensu. Zamykane są bowiem niektóre miejsca, a inne, często bardziej narażające na zakażenie, pozostają otwarte.
Przypomnijmy: Monika Zamachowska domaga się otwarcia KNAJP ZAMIAST KOŚCIOŁÓW: "Co jest, do cholery?"
Teraz gdy liczba zakażeń nieco spadła, rząd ponownie złagodził obostrzenia i otwarto galerie handlowe. Nic zatem dziwnego, że obywatele wykorzystali okazję i tłumnie ruszyli do sklepów. Co ciekawe, wśród nich była także Zamachowska, która uwieczniła ten moment na potrzeby Instagrama. Przy okazji pozwoliła sobie też na dość gorzki wpis.
Ludy ruszyły... Arkadia dzisiaj. Boszsz, jak dobrze, że teatry, restauracje i siłownie zamknięte, bo naprawdę byłoby ciężko z tym dystansem społecznym.... A tak możemy się czuć bezpieczni. Niech to szlag - napisała wyraźnie poddenerwowana.
Niestety złotousta Monika zapomniała o tym, że gnając do galerii sama jedynie przyczyniła się do powstawania tłumów, na które potem narzeka. Będąc w galerii i oczekując, że innych w niej nie będzie, naraziła się części swoich obserwujących. Oni z kolei szybko jej to wytknęli, a wkrótce nawet doczekali się odpowiedzi.
Po co tam się włóczyć? - pytała jedna z fanek.
Żeby to zobaczyć - odpisała jej złośliwie Monia.
Pani też tam była, skoro jest fota? - dopytywała inna.
Byłam. Niestety... - potwierdziła dziennikarka.
W jednym z przypadków Monika weszła w szczególnie zażartą dyskusję, w której ponownie wyraziła pogląd, że zamykanie teatrów i otwieranie galerii handlowych jest błędem.
Autor zdjęcia też tam ruszył - wytknęła jej obserwująca.
A wolałby pójść do teatru autor ten. Albo do knajpy, na kolację z przyjaciółmi. Ale nie. Zakupy trzeba robić, żeby panu Morawieckiemu firmy odzieżowe nie plajtowały. Inne mogą, trudno - odpisała nerwowo.
Rozumiecie jej rozgoryczenie?