12 czerwca 2023 roku na greckiej wyspie Kos zaginęła Anastazja Rubińska. Przez kilka dni trwały intensywne poszukiwania. Niestety spełnił się czarny czarny scenariusz. 18 czerwca odnaleziono ciało zgwałconej i brutalnie zamordowanej dziewczyny. Zwłoki były ukryte w trudnodostępnym podmokłym terenie w pobliżu kurortu Tigaki.
Życie straciło sens. Czas absolutnie nie leczy ran. Dla mnie trudna jest nawet wizyta na cmentarzu. Nie mogę, to jest coś strasznego patrzeć na grób córki. To jest zbyt przygnębiające - mówił w rozmowie z "Faktem" Andrzej Rubiński.
Morderstwo Anastazji Rubińskiej. Prokuratura zabiera głos
O popełnienie tej straszliwej zbrodni natychmiast zaczęło podejrzewać obywatela Bangladeszu, Salahuddina S. Anastazja poznała mężczyznę krótko przed tragedią. Nagrania zarejestrowane przez kamery monitoringu wykazały, że to on miał ostatni widzieć Polkę. Na nagraniach nie tylko było widać, że Anastazja odjechała z chłopakiem na skuterze, ale również można było zobaczyć, jak podejrzany wchodzi do swojego domu z ofiarą.
Salahuddin S. usłyszał w Grecji zarzuty uprowadzenia, zgwałcenia i zamordowania 27-latki. Nie wiadomo jednak, kiedy rozpocznie się proces. Od roku mężczyzna uparcie twierdzi, że jest niewinny. Dodatkowo składał sprzeczne zeznania. Początkowo twierdził, że Anastazja dobrowolnie odbyła z nim stosunek seksualny, później jednak twierdził, że taka sytuacja nie miała miejsca.
Przypominamy: Anastazja nie żyje. Ojciec 27-latki zabiera głos w sprawie śmierci córki: "Była dobrą dziewczyną, choć lekkomyślną"
Niezależnie od działań greckich służb śledztwo prowadzi także Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Dziennikarze "Faktu" skontaktowali się z rzeczniczką prokuratury, aby dowiedzieć się, na jakim etapie jest polskie śledztwo.
Postępowanie w sprawie zabójstwa Anastazji R. pozostaje w toku. W chwili obecnej czekamy na tłumaczenie z języka greckiego materiałów uzyskanych z postępowania prowadzonego na wyspie Kos. I na tę chwilę, na obecnym etapie postępowania, to jest wszystko, co mogę przekazać - powiedziała w rozmowie z "Faktem" prok. Placzek-Grzelak.
Niestety nie wiadomo, kiedy ruszy proces.
Tak jak powiedziałam, dopiero po uzyskaniu tłumaczenia materiałów prokurator będzie mógł się z nimi zapoznać i zdecydować o ewentualnych kolejnych czynnościach lub ewentualnym zakończeniu postępowania. Więc to jeszcze za wcześnie, żeby mówić o jego końcu - dodała.
Prok. Placzek-Grzelak zaznaczyła także, że póki co w polskim śledztwie nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów.
W naszym postępowaniu na razie nikomu nie zostały przedstawione zarzuty - powiedziała.