Olga Frycz kończąc współpracę z serialem M jak Miłość, postanowiła pożalić się na warunki panujące na planie. Aktorka wyznała, że praca przy serialu przypominało "robotę na akord", a młode matki nie mogły liczyć na szacunek i odpowiednie warunki. Frycz skarżyła się, że godziny jej pracy znacznie różniły się od tych zapisanych w umowie. Wyznania 31-latki zbiegły się z odejściem z serialu Kacpra Kuszewskiego. Aktor również nie szczędził gorzkich słów dotyczących wynagrodzenia ekipy pracującej przy produkcji oraz braku możliwości jakiegokolwiek sprzeciwu.
Stronę w konflikcie postanowiła zabrać Monika Mrozowska, która z serialem M jak Miłość nie ma za wiele wspólnego, ale ma własne doświadczenia z pracy na planie telewizyjnych produkcji. Aktorka zdobyła popularność dzięki grze w Rodzinie zastępczej. Zapewnia, że choć nie zawsze było miło i kolorowo, pocieszała się, że inny mają gorsze warunki pracy od niej.
Frycz jakoś jej na to odpowie?