Od kwietnia w sieci aż huczy na temat domniemanego dramatu, jaki miał rozgrywać się w rodzinie muzyków zespołu Die Antwoord. Artyści znani światu pod pseudonimami Ninja i Yolandi zostali oskarżeni przez ich adopcyjnego syna Gabriela "Tokkiego" du Preez oraz byłego współpracownika Bena Crossmana o psychiczne molestowanie dzieci. W sieci zamieszczono nagranie autorstwa Crossmana, na którym Tokkie ze szczegółami wypisuje katusze, które miał rzekomo znosić przez lata życia z Die Antwoord. Muzycy przez niespełna miesiąc wstrzymywali się z odpowiedzią na stawiane im zarzuty. W końcu w ostatni wtorek zabrali głos.
Zobacz: Adopcyjny syn oskarża Die Antwoord o ZNĘCANIE I MOLESTOWANIE: "Wmówili mi, że jestem diabłem" (18+)
Opublikowane w mediach społecznościowych oświadczenie zaczyna się od stwierdzenia, że to wizerunek sceniczny i kontrowersyjne teledyski sprawiły, że muzycy są celem hejterskich ataków niemal od początku działalności. Jednym z najbardziej zaciętych hejterów miał się okazać właśnie ich były współpracownik, którego wiarygodność jest dalej podważana.
Ze sławą zawsze przychodzą stalkerzy. Stalkerem numer 1 zespołu Die Antwoord jest mężczyzna imieniem Ben Crossman. Były Południowoafrykańczyk mieszkający obecnie we Francji. Ben pracował dla Die Antwoord jako kamerzysta, zanim został zwolniony za notoryczne przychodzenie do pracy pod wpływem marihuany. Od tamtego momentu Ben poświęcił życie, aby zbudować kampanię oczerniającą Die Antwoord. Spędzał całe dnie, montując nagrania Ninjy i Yolandi w taki sposób, aby przedstawić ich w złym świetle.
Ben Crossman nie utrzymuje kontaktu z Die Antwoord ani ich córką od lat. Niedawno udał się na komisariat policji we Francji i pod przysięgał złożył oświadczenie, jakoby córka Ninjy i Yolandi była w niebezpieczeństwie i musiała być natychmiastowo im odebrana. Następnie skontaktował się południowoafrykańską opieką społeczną i wysłał im oświadczenie pod przysięgą - czytamy w poście opublikowanym na Facebooku.
Dalej w oświadczeniu zarzucają mu, że Crossman cały czas miał współpracować z Adriaanem Bassonem, naczelnym portalu News24, który jako pierwszy poinformował o niepokojących sygnałach dochodzących z rodziny Die Antwoord. Basson w tej samej chwili co Crossman miał zawiadomić opiekę społeczną. W trakcie interwencji urzędników nie stwierdzono jednak żadnych zaniedbań. Uznano, że córka pary Sixteen Jones ma się świetnie i nie wymaga pomocy.
Następnie oświadczenie skupia się na trudnej relacji Tokkiego i jego adopcyjnych rodziców. Sugeruje się, że Tokkie zgodził się oczernić swoich opiekunów w ramach zemsty za odcięcie od pieniędzy. W ten sposób Die Antwoord chcieli ponoć przeciwdziałać jego pogłębiającemu się uzależnieniu od narkotyków.
Tokkie to młody mężczyzna. Ma 20 lat. Ninja i Yolandi pomagali mu, od kiedy był jeszcze dzieckiem. Jednak wraz z upływem lat Tokkie zaczął uzależniać się od narkotyków. Ninja i Yolandi w końcu postanowili drastycznie działać i odcięli go od środków finansowych. Niedługo później Ben Crossman skontaktował się z Tokkie. Tych dwoje zaczęło współpracować, aby sfabrykować treści użyte później w nagraniach o "przerażającym życiu" Tokkiego z Die Antwoord. (...) Do wideo, które nagrali Ben i Tokkie, podpięto konto na paypalu, aby ludzie mogli przesyłać pieniądze na "naprawę domu" Tokkiego. W rzeczywistości Ben i Tokkie dzielą się pieniędzmi ze zbiórki. Tokkie wydaje je na narkotyki, a Ben, który jest bezrobotny, utrzymuje się z nich.
Na sam koniec zamieszczono kilka słów bezpośrednio od Ninjy i Yolandi. Nie braknie tu górnolotnych koncepcji z życzeniami "pokoju wszystkim na świecie" włącznie.
Tokkie wywodzi się z dysfunkcyjnej rodziny. Staraliśmy się z całych sił mu pomóc, ale niestety nie można pomóc komuś, kto tej pomocy tak naprawdę nie chce. Naciskamy na Tokkiego, aby skontaktował się z odpowiednimi służbami i postarał się o profesjonalną pomoc. Patrząc w przyszłość, nawet jeśli niektórzy mają do powiedzenia na nasz temat nawet tak bardzo krzywdzące słowa, nie ma w naszych sercach nienawiści do nich. Tylko miłość i zrozumienie. Życzymy nam wszystkim, aby na całym świecie zapanował pokój. Obejmuje to też nasz mały klub hejterów. Przesyłamy nasze błogosławieństwa wszystkim, licząc, że w odpowiednim czasie wrócą na właściwą ścieżkę.
Myślicie, że kiedyś jeszcze dowiemy się, jak było naprawdę?