Emerytury celebrytów już od lat wyraźnie rozgrzewają media. Piosenkarze i aktorzy często nie mogą liczyć na godne świadczenie z ZUS, gdyż otrzymywane kwoty są niekiedy zaskakująco niskie. Niektórzy z nich otwarcie wyrażają niezadowolenie z otrzymywanych sum, inni twierdzą po prostu, że nie mają zamiaru żalić się na własny los.
Emerytura Krzysztofa Cugowskiego nie powala. Mało kto by za to wyżył
W 2010 roku nad kwestią świadczenia z ZUS pochylił się Krzysztof Cugowski. To wtedy artysta wyjawił w "Super Expressie", że mógł liczyć na wyjątkowo skromną emeryturę, bo wynoszącą jedynie 570 złotych miesięcznie. Podkreślał wówczas, że nie obwinia nikogo za swoją sytuację i oczywiście "nie będzie z tego żył", bo z takiej sumy faktycznie trudno byłoby się utrzymać.
Problem w tym, że w czasach PRL-u w zasadzie nie było zawodu muzyka. Nie mieliśmy etatów, dostawaliśmy jedynie umowy - zlecenie na koncert lub na trasę. Żeby uściślić - nie skarżę się i do nikogo nie mam pretensji. Taki jest system i tyle. Oczywiście, że nie będę z tego żył. Wciąż będę pracować, koncertować. Dam sobie radę - zapewniał.
Zobacz także: Krzysztof Rutkowski zdradził, ile mogłaby wynosić jego emerytura. Wielu mogłoby tylko pomarzyć
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czas jednak płynął, a w międzyczasie świadczenie Cugowskiego z ZUS uległo podwojeniu. W 2018 roku ujawnił, że dostaje już "tysiąc złotych z kawałkiem". Wspomniał też, że ma zgromadzone oszczędności.
Moja sytuacja emerytalna bardzo się poprawiła ostatnio dzięki pani minister, bo podniosła najniższe świadczenia. Dostaję tysiąc złotych z kawałkiem. Mam oszczędności, nie jestem kompletnym szaleńcem. Dzieci na pewno nie będą mnie utrzymywać - mówił w rozmowie z "Na Żywo".
Nieco goręcej zrobiło się za czasu pandemii, gdy Cugowski, podobnie jak inni artyści, nie był w stanie zarabiać na koncertowaniu. Oszczędności szybko topniały, a składki ZUS w wysokości tylko 14 groszy miesięcznie raczej nie pozwalały na zabezpieczenie przyszłości.
Nie mam pretensji do losu, że po sukcesie, który odniosłem, teraz nie powinienem się zastanawiać, czy ja będę miał z czego żyć, gdybym przestał grać, czy nie. Zarobiłem troszkę pieniędzy, ale nawet nie porównuję się do ludzi zamożnych, bogatych. Owszem, rok, dwa przeżyję bez grania, jakoś to będzie, ale co dalej? - wspominał w wywiadzie dla Pomponika.
Dziś na szczęście znów może koncertować, a w międzyczasie sprawdził się nawet jako juror w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". W marcu zeszłego roku "Super Express" podliczył, że dzięki waloryzacji Cugowski mógłby liczyć na około 1722 złote emerytury. W komentarzu dla dziennika napomknął natomiast, że będzie musiał "śpiewać do śmierci".
Nie dałbym rady przeżyć z tego, co ZUS jest mi łaskaw zapłacić, więc będę musiał śpiewać do śmierci, jak Mieczysław Fogg.