O Nowennie z koziej d**y dowiedzialam sie ze strony Pudelka. Troche to dziwne, ale skuteczne. Wydaje mi sie, ze natknelam sie na nia w odpowiednim momencie zycia. Dlatego, ze brakowalo mi wiary, nie tylko w Opatrznosc Boza, ale takze i wiary w siebie. Kiedy zaczelam odmawiac modlitwe bylam naprawde w wielkiem dolku. Martwilam sie o mojego brata, ktorego zycie osobiste nie nalezy do udanych a ja nie moglam mu w zaden sposob pomoc. Postanowilam modlic sie w jego intencji. Juz na samym poczatku odmawiania modlitwy poczulam ogramna ulge, doslownie tak, jakby kamien spadl mi z serca. Dowiedzialam sie takze, ze w zwiazku mojego brata coraz lepiej sie uklada. Jednakze w polowie odmawiania modlitwy rozpoczely sie problemy w pracy. Czulam sie przez to coraz gorzej i chcialam odejsc. Zaczelam watpic w moc modlitwy, ale nie poddalam sie. Zaczelam nawet chodzic do kosciola ( nie chodze do kosciola od 4 lat) i rozpowszechniac Nowenne Pompejanska. I nawet, jesli znajomi sie ze mnie smieja ( o co ja sie tak modle itd.), nie obchodzi mnie to. Nie mam sie czego wstydzic i kontynuuje modlitwe. Jestem szczesliwsza i wiem, ze nie mozna sie poddawac. Nawet, jesli rezultat mojej modlitwy nie jest taki jak oczekiwalam (byc moze jeszcze nie teraz) to otrzymalam od Matki Boskiej dodatkowe L***i, a mianowicie czeka mnie awans w pracy. Nie sadzilam, ze to nastapi, bo naprawde chcialam odejsc. Jak widac, nie zawsze dzieje sie tak, jak chcemy. Bog ma dla nas jakis plan, niekoniecznie zgodny z naszymi oczekiwaniami. Wierze w moc modlitwy, inawet jesli jest mi ciezko stawiac opor przeciwnosciom losu, zawsze moge zwrocic sie do Matki Boskiej o pomoc. Dziekuje.