Aż do 2019 roku Justin Timberlake mógł pochwalić się nieskazitelnym wizerunkiem. To wtedy wyszło na jaw, że mąż Jessiki Biel i ojciec małego Silasa wdał się w romans z koleżanką z planu, Alishą Wainwright, a uchwycone na zdjęciach umizgi pary kochanków zobaczył cały świat. Dwa lata później piosenkarz znów musiał zmierzyć się z medialną nagonką, gdy światło dzienne ujrzał głośny dokument o Britney Speras. Gwiazdor został w nim ukazany jako bezwzględny oportunista, który oskarżył piosenkarkę o zdradę, podczas gdy sam był wobec niej niewierny.
W międzyczasie skompromitowanemu wokaliście zdążyło urodzić się drugie dziecko, co okazało się świetnym pretekstem do połowicznego wycofania się z show biznesu i skupieniu się na rodzinie. Jessica Biel widocznie już dawno temu puściła w niepamięć skok w bok męża i usiłuje udowodnić, że jej małżeństwo z Justinem nigdy nie miało się lepiej.
Ostatnie dni upłynęły Timberlake'owi i jego familii na błogim wypoczynku w malowniczym Cabo w Meksyku. W piątek Jessica i Justin zostali przyłapani przez paparazzi na lotniku w Los Angeles, gdy wracali z pociechami z wczasów. Fotograf uchwycił moment, jak aktorka z synkiem na rękach i delikatnym uśmiechem na twarzy kroczy do czekającego na nią samochodu. Celebrytka miała na sobie jeansowy kombinezon i białe tenisówki. Tymczasem Justin nie wyglądał już, jakby tryskał humorem: na jego twarzy rysował się grymas niezadowolenia. 41-latek postawił na niezobowiązującą stylizację, na którą składał się wzorzysty t-shirt, szare dresy i tenisówki.
Myślicie, że faktycznie udało im się pokonać kryzys małżeński?