44-letnia Joanna Racewicz przez siedem lat opłakiwała męża, oficera BOR-u, Pawła Janeczka, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Dziennikarka niedawno zakończyła związek z Marcinem Piotrowiczem. Przy okazji Walentynek pożaliła się na Instagramie, że sama kupuje sobie "biżuterię, bieliznę i książkę do poduszki". Kilka dni temu paparazzi spotkali jednak Racewicz z nowym parterem w warszawskiej Arkadii.
W ciągu kilkuletniej żałoby po mężu, Racewicz skupiała się głównie na wychowaniu syna, dziewięcioletniego Igora. Całkowicie poświęciła się wychowaniu syna w taki sposób, jaki, jej zdaniem, zaaprobował zmarły mąż. W najnowszym wywiadzie opowiedziała o relacjach z dzieckiem. Wyznała, że jej syn doskonale jeździ na nartach, a ona często za nim nie nadąża:
Nie nadążam za synem, więc patrzy na mnie z pogardą. Mój syn rośnie, czarne trasy na nartach nie są dla niego problemem. Staram się dotrzymać mu kroku, ale nie mam żadnych szans z moim synkiem. Moje znajome, perfekcyjne mamy, wbijają mnie w poczucie winy, bo już maja zaplanowane wakacje. Ja jeszcze nie mam.
_
_
Źródło: WideoPortal/x-news