Wyjątkowo trudny rok 2020 zakończył się dla fanów programu Złomowisko PL olbrzymim ciosem. Niespodziewanie w sylwestra zmarł Marek Pawłowski, znany szerzej pod pseudonimem "Krzykacz". Według nieoficjalnych informacji przyczyną zgonu ulubieńca widzów miał być wylew. Zdając sobie sprawę z tego, jaką popularnością wśród Polaków cieszył się Marek, Discovery Channel postanowiło przygotować poświęcony jego pamięci odcinek specjalny, który został wyemitowany na antenie stacji w ostatnią środę.
Przed kamerą wystąpili najbliżsi współpracownicy oraz rodzina Krzykacza. Wdowa po gwiazdorze telewizji, pani Joanna, nie ukrywała, że nadal nie może pozbierać się po śmierci ukochanego.
Ciężko, że go nie ma. Ciężko się pogodzić. 28 lat byliśmy razem. Marek kochał życie. Staramy się nie być smutni, bo na pewno by tego nie chciał. Mówiłam mu, żeby zadbał o zdrowie. Ale nie, tylko praca i praca. Był pracoholikiem, nie potrafił w domu usiedzieć... Miał dwa marzenia: uzbierać jak najwięcej złomu i mieć wnuka. Syn ma teraz dziewczynę, ale Marek nie zdążył jej już poznać - wspomina żona Krzykacza.
Przypomnijmy: Syn Marka "Krzykacza" Pawłowskiego nie ma PIENIĘDZY NA GRÓB ojca. Ruszyła zbiórka na pomoc rodzinie
Równie wzruszające były wspomnienia jego syna - Januszka. Młody mężczyzna wyjawił, że ma zamiar kontynuować dzieło swojego ojca.
[Tata] nie wyobrażał sobie innej pracy. Kochał ten złom. Początkowo zbierał w Pruszkowie, potem w Warszawie, a w końcu w całym mazowieckim. Dzięki tej swojej pracy był w tylu miejscach! W tacie imponowało mi to, że nawet porażkę potrafił przekuć w sukces. Lubił ludzi i ludzie lubili jego. Narzekał na mnie, ale zawsze mu pomagałem, cieszył się wtedy. Tato, będę dalej jeździć za złomem, tak jak chciałeś - zadeklarował młodzieniec w obecności kamer.