Piotr K. był swego czasu częstym gościem programów telewizyjnych, w których radził ludziom, jak osiągnąć sukces i zarobić wielkie pieniądze. "Najmłodszy polski milioner" twierdził, że w założeniu dochodowego biznesu pomogła mu "wiara w siebie". Tej z pewnością mu nie brakowało, gdy zachwalał zupełnie bezwartościowe środki do wybielania zębów i suplementy diety. "Magiczne" specyfiki od przystojnego Piotra miały pomagać schudnąć, a nawet leczyć stawy i żylaki.
Niestety szybko okazało się, że K. to raczej "najmłodszy polski kanciarz" i w 2015 roku wydano za nim list gończy. Poszukiwany przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie Piotr K. w końcu odnalazł się w 2017 roku w Wiedniu. Po powrocie do Polski pojawił się w areszcie w pamiętnym sweterku z bałwankiem.
Teraz ulubieniec śniadaniówek znów jest pod lupą prokuratury. Prowadzone są przeciwko niemu dwa postępowania. Pierwsze zakończyło się skierowaniem w dniu 26 listopada aktu oskarżenia do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa.
Prokurator zarzuca Piotrowi K. popełnienie dwóch przestępstw skarbowych, polegających na uchylaniu się od opodatkowania poprzez nieujawnienie organom podatkowym przedmiotu oraz podstawy opodatkowania oraz nieskładaniu deklaracji z osiągniętych dochodów - poinformował Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Śledczy ustalili, że Piotr K. w 2014 roku zarobił 5 940 174 zł, ale nie odprowadził 1 888 326 zł podatku. Podobna sytuacja zaszła w 2015 r.
Jak podaje portal bussinessinsider.pl, drugie śledztwo dotyczy oszustw przy sprzedaży suplementów i kosmetyków. Najmłodszy polski milioner miał naciągnąć 174 tys. osób i zarobić dzięki temu aż 28 mln zł! "Pomysłowy" Piotr wyłudzał też pieniądze za pomocą infolinii, na którą dzwonili rozgoryczeni klienci. Na tym zarobił kolejne 350 tysięcy złotych...
Przypomnijmy, że to dopiero zarzuty. Chociaż Piotr K. trafił do aresztu pięć lat temu (!), na razie nie wiadomo, kiedy usłyszy jakikolwiek wyrok w którymkolwiek z dwóch procesów.
Myślicie, że będzie surowy?