"Hotel Paradise" od premiery pierwszej polskiej edycji cieszy się niemałą popularnością wśród widzów poszukujących ciągłych wrażeń i kontrowersji. Program obfituje we wzbudzające skrajne emocje kłótnie i miłosne dramaty, do ostatniego odcinka trzymając zahipnotyzowanych fanów w niepewności. Nie inaczej było w finale 4. sezonu programu, który odbył się w grudniu i zakończył się szczęśliwie dla Sary i Michała - choć i wtedy nie obyło się bez spięć między uczestnikami.
Konkurująca z nimi w finale Nana, stojąca w parze z Łukaszem, w trakcie nagrywania show także padła ofiarą nieprzyjemnych komentarzy, które w jej stronę kierowali niezadowoleni widzowie. Powodem ich zniesmaczenia było szczere wyznanie Nany o intymnych czułościach oraz seksie, który wcześniej uprawiała ze swoim partnerem. Teraz, gdy emocje po ostatnim odcinku "Hotelu Paradise" nieco opadły, była uczestniczka wyjawiła, że po stronie hejterów stanęli nie tylko anonimowi użytkownicy portali społecznościowych, ale także jej rodzina.
Na temat przykrych komentarzy odnoszących się do jej decyzji podejmowanych w programie, Nana wypowiedziała się w wywiadzie dla "Dzień Dobry TVN", którego udzieliła wspólnie z Łukaszem. W nim przyznała, że nie mogła liczyć na wsparcie najbliższych, ponadto mierzyła się z ich niepochlebnymi uwagami:
Miałam ogromne nieprzyjemności z tym związane, nie dość, że w Internecie, to jeszcze w domu ze strony rodziny. Wszystko było na mnie, a Łukasz był święty. Mieszkałam jeszcze wtedy z rodzicami. Ja mam bardzo wierzącą rodzinę, mieli pretensje o to, co zaszło w telewizji. Podejście moich rodziców, że ja idę do takiego programu, też było słabe. Nie chcieli tego, a ja nic nie wiedziałam na temat tego programu, koleżanka się tam zgłosiła i poszłam z nią na catingi. Ona się nie dostała, a ja tak.
Dziewczyna podkreśliła, że reakcje przypadkowych ludzi nie dotykają jej tak mocno, jak te wypowiadane przez członków jej rodziny:
Wszystko, co mówią obcy ludzie, to mi wisi i powiewa, ale w domu, to są ludzie, którzy mnie znają całe życie, wiedzą, jaka jestem. Przez to, co było pokazane w telewizji, to oni mnie oceniają, mimo tego, że mnie znają - opowiadała.
W bardziej pozytywnym tonie uczestnicy "Hotelu Paradise" opowiedzieli o etapach swojej romantycznej relacji, która, wbrew głosom niektórych sceptyków, po zakończeniu programu przetrwała i wciąż się rozwija:
To wyszło naturalnie. W "Hotelu" mieliśmy różne sytuacje: i góry, i doły - mówił Łukasz, po czym swoje trzy grosze dorzuciła Nana:
Ja do samego końca, do finału mówiłam sobie, że nie ufam temu typowi. To nie jest możliwe, żeby od pierwszego dnia na wyspie pojawiła się miłość od pierwszego wejrzenia. To jest wielka ściema. Każdy chce tam zostać jak najdłużej, uczucia pojawiają się potem - zdradzała.
Kibicowaliście Nanie i Łukaszowi?