Program "Nasz Nowy Dom" emitowany jest na antenie Polsatu już od przeszło 10 lat. Przez 18 sezonów jednym z głównych kierowników budowy był Artur Witkowski, który zyskał ogromną sympatię widzów. Niestety, w 2020 roku musiał zrezygnować z pracy na planie produkcji.
Był gwiazdą show "Nasz nowy dom". Nagle zachorował
Artur Witkowski doznał porażenia nerwu twarzowego i miał sparaliżowaną połowę twarzy. W rozmowie z serwisem kobieta.wp.pl przyznał, że problemy zdrowotne, z którymi się zmagał, odbiły się mocno na jego psychice. Ujawnił, że przez pewien czas wstydził się wychodzić z domu i rozmawiać z ludźmi, a gdy tylko musiał wyjść na zewnątrz, zasłaniał twarz maseczką. Witkowski mógł jednak liczyć na wsparcie ze strony rodziny oraz fanów.
Pomogła mi rodzina, przyjaciele, ale też fani. Bardzo martwili się o mnie, pytali, jak się czuję. Wiele osób opowiedziało, że przechodziło przez to samo. Zawdzięczam im bardzo wiele. Podnieśli mnie na duchu - powiedział w rozmowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były szef ekipy remontowej show "Nasz nowy dom" czuje się już na szczęście lepiej. Zdradził, że choroba cofnęła się o około 80 proc., ale nie jest to jeszcze stan sprzed porażenia. Zaznaczył, że najbardziej pomogła mu żona, która codziennie go motywowała i upewniała w przekonaniu, że ma dla kogo żyć. Jednak praca Artura na planie bywała dla jego żony trudna.
To są piękne wspomnienia, ale czasem bywało też bardzo ciężko. Praca codziennie, po kilkanaście godzin i rozjazdy. Żona nie była zadowolona, że ciągle mnie nie ma. Był czas, że remontowaliśmy też w weekendy, więc bardzo rzadko byłem w domu - dodał.
Artur Witkowski, mimo zakończenia współpracy z programem "Nasz Nowy Dom", dalej utrzymuje kontakty z ludźmi z ekipy, z którymi mocno się zżył i cały czas działa w tej samej branży, będąc szefem własnej ekipy remontowej.