Program "Nasz nowym dom" i jego prowadząca Katarzyna Dowbor już od lat odmieniają losy potrzebujących rodzin. Osoby, do których wyciągają pomocną dłoń, to przede wszystkim Polacy mieszkający w fatalnych warunkach, którzy nie są w stanie samodzielnie ich poprawić. Wyremontowany w ramach programu dom to dla nich zatem jedyna szansa na nowe życie.
Materiał, który zarejestrują kamery w trakcie remontu ekipy "Nasz nowy dom", to jedynie wycinek rzeczywistości bohaterów. Głośno mówi o tym także sama Katarzyna Dowbor, która okazjonalnie dzieli się ze światem zakulisowymi smaczkami. Niestety w większości nie są to wesołe historie, lecz ludzkie dramaty, za którymi kryje się wiele bólu.
Przypomnijmy: "Nasz nowy dom". Katarzyna Dowbor o bulwersujących reakcjach sąsiadów w programie: "TO ZAWIŚĆ"
Dowbor nie ukrywa, że pomysł renowacji domów uczestników w zaledwie 5 dni to oczywiście wspaniała koncepcja, jednak bywa trudna w realizacji. Teraz w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" i "Dziennikiem Zachodnim" Kasia postanowiła wrócić myślami do czasów, gdy jej przygoda z formatem dopiero się rozpoczynała. Jak zapewnia, nie miała świadomości, z jakimi historiami będzie musiała się zmierzyć.
Przez pierwsze trzy lata łapałam się za głowę. Nie zdawałam sobie sprawy, w jakich warunkach mogą żyć ludzie. Teraz już za głowę się nie łapię. Dziś myślę tylko co zrobić, by było lepiej. (...) Nie ma co się rozczulać, trzeba wziąć się do roboty, pogadać z tymi rodzinami - mówi wprost.
Inną kwestią, o której plotkuje się już od lat, to oczywiście zasady uczestnictwa w programie. Dowbor przy każdej okazji podkreśla, że ważna jest właśnie historia rodziny, która niekiedy mocno chwyta za serce.
Rodzina, którą wybierzemy, musi też chcieć opowiedzieć nam swoją historię. (...) Zdarzało się nam trafiać na rodziny, które chciały, aby wyremontować im dom, a zarazem zaznaczali, że nic o sobie nie będą mówić. Trudno nam się na to zgodzić. My tej historii potrzebujemy - zaznacza.
Naturalnie nie wszystko, co dotyczy rodzin i ich życiowych rozterek, trafia potem na szklany ekran. Dziennikarka podkreśla jednak, że niektórzy uczestnicy musieli się zmagać nie tylko z codziennymi trudnościami, lecz także z docinkami czy szykanami. Wszystko z powodu warunków, w których przyszło im żyć.
Znamy kulisy, które nie zawsze możemy zdradzić. (...) Staramy się, aby rodziny, którym pomagamy, nie poczuły się gorsze, żeby nie poczuły, że są w jakikolwiek sposób stygmatyzowane, poniżane, bo nie stać ich na remont domu, czy na coś, co niemal każdy z nas ma. Na przykład każdy z nas ma łazienkę. Okazuje się jednak, że są miejsca, środowiska, gdzie kogoś, kto nie ma łazienki, wyzywa się od "śmierdzieli" i "brudasów". To okropne i obrzydliwe - wspomina z żalem Dowbor.
Jesteście pod wrażeniem jej pracy?
Kuba Wojewódzki ma obsesję na punkcie Pudelka? Dowiecie się w najnowszym Pudelek Podcast!