Krzysztof Stanowski nie odpuścił i rozsierdzony wezwaniem, jakie otrzymał od prawników Natalii Janoszek, postanowił jeszcze dokładniej przyjrzeć się karierze celebrytki, udając się nawet do Mumbaju. Zgodnie z jego przewidywaniami, napotkani przez niego mieszkańcy Indii nie wiedzieli, kim jest "polska gwiazda Bollywood", ba, okazało się, że filmy, w których zagrała, wcale nie odniosły większych hitów, a do Cannes wcale nie przyleciała helikopterem, tylko ponoć go wynajęła, by odstawić instagramową szopkę.
Niespełna trzygodzinny materiał Stanowskiego dostarczył mnóstwo rewelacji, ale "najlepsze", jak twierdził sam gospodarz na początku, zostawia na koniec. I zostawił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Stanowski twierdzi, że Natalia Janoszek wyłudziła pieniądze, bo wywróciła się w autobusie
Natalia Janoszek miała swego czasu poruszać się po Warszawie autobusem. Dokładniej linią 503. Krzysztof Stanowski dotarł do informacji, z których ma wynikać, że celebrytka "wywróciła" się, czego skutkiem miało być wstrząśnienie mózgu. Gospodarz "Dziennikarskiego Zera" z premedytacją wspomniał o tym wydarzeniu, prosząc publicznie Natalię, by pozwalała go za tego typu oskarżenia, by w sądzie rozwikłano, czy faktycznie taka sytuacja, dzięki której zarobiła ponoć 10 tys. złotych, miała miejsce czy też nie.
Powiedz jedno, bo to chętnie bym zweryfikował, a do tego przydałby nam się sąd. Dobrze by było, gdybyś oskarżyła mnie o to, co teraz powiem, byłoby mi to na rękę. Powiedz mi, czy to prawda, albo inaczej, ja powiem, że to prawda, a ty mnie oskarżysz, że to nieprawda. W 2017 roku wywróciłaś się w autobusie 503 i miałaś wstrząs mózgu i podałaś do sąd firmę tam mza, czy jak to się nazywa i zażądałaś ogromnych pieniędzy, powołując się na to, że na skutek przewrócenia się, stracisz kontrakty reklamowe w Cannes o wartości dziesiątków czy setek tysięcy złotych. To jest taka metoda na gwiazdę Cannes? To działa? Słyszałem, że zadziało, bo 10 tys. złotych dostałaś, bo się przestraszyli, że faktycznie jesteś znana. Było tak czy nie? Około południa w 503, wylądowałaś w szpitalu na Solcu, potem pisałaś im, że sukienki musisz poprzeszywać, żeby nie było widać siników. Było tak czy nie? Proszę, pozwij mnie, bo wtedy wystąpimy o odtajnienie takich dokumentów i zorientujemy się, czy to prawda - napisał, po czym ironizował, że Natalia nie byłaby w stanie zrobić czegoś takiego, bo "za dobrze jej z oczu patrzy".
Jakby tego było mało, Krzysztof Stanowski przytoczył fragment artykułu Dziennika Zachodniego, który pisał o stanie zdrowia Natalii Janoszek. Innym razem celebrytka miała doznać zatoru i zawału płuc.
"Rany, nie wiedziałem, że istnieje nawet coś takiego jak zawał płuc, a co dopiero to przejść i wezwano do Ciebie księdza, bo rodzina myślałam, że finito" - dodał, udostępniając fragment wywiadu Natalii z Pomponikiem.
Na koniec dokładnie przeanalizował jedno ze zdjęć, jakie Janoszek zamieściła na Instagramie - pozując na szpitalnym łóżku, przytulała misia, w tle można było dostrzec jednak aparaturę.
Skontaktowałem się z lekarzem, żeby mi powiedział, czy ty w ogóle wyjdziesz z tego kiedyś, czy do końca życia będziesz miała ciężką sytuację. Opisał mi, czym jest jedno, a czym drugie schorzenie. (...) Przeszliśmy do zdjęcia aparatury. Mówi, że tętno faktycznie trochę przyspieszone. Później saturacja - 99 proc. Przy zatorowości albo zawale płuca płuco powinno trochę gorzej działać. (...) Liczba oddechów prawidłowa.
Oczywiście jest to jedynie fragment rozmowy, jaką z lekarzem przeprowadził Stanowski. Z dalszej części wynika, że specjalista zdradził dziennikarzowi, co Natalia faktycznie musiałaby przyjmować, jak o siebie dbać, gdyby faktycznie przeszła zator i zawał płuc.
Skontaktowaliśmy się z Natalią Janoszek za pośrednictwem Instagrama w celu uzyskania komentarza na temat tych rewelacji. Dała nam do zrozumienia, że nie chce aktualnie zabierać głosu.
Jesteście w szoku?