Natalia Kukulska jest jedną z tych gwiazd, które są związane ze światem show biznesu od najmłodszych lat. Pociecha Anny Jantar i Jarosława Kukulskiego najpierw interesowała media za sprawą statusu córki znanych rodziców, potem zaś w związku z pójściem w ich ślady. Dziś wciąż działająca w branży muzycznej artystka sama jest mamą, a jej latorośle również skupiają na sobie uwagę mediów. Starszą dwójkę 46-latka zabrała niedawno na ściankę.
Przypominamy: Natalia Kukulska pozuje na ściance z mężem i dziećmi. 17-letnia Anna pokazała sympatię (FOTO)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W najnowszym wywiadzie Kukulska opowiedziała co nieco o potomstwie, zdradzając, że zarówno syn, jak i córki wykazują zainteresowanie muzyką.
Są odrębnymi bytami, a jednocześnie przedłużeniem naszego życia. Oprócz mojej twórczości, w dzieciach zostanie część mnie, to fascynujące. Każde z nich jest na innym etapie. Syn ma 22 lata, jest już samodzielny, mieszka poza domem, choć często u nas bywa. Skończył szkołę muzyczną drugiego stopnia w klasie instrumentów perkusyjnych, studiuje kompozycję na Wydziale Jazzu w Katowicach. Jest wszechstronnym muzykiem, aranżuje, gra na perkusji, marimbie, pianinie - jesienna trasa przed nami - Jaś zagra na marimbie, a jego tata na perkusji. Syn i mąż razem ze mną na scenie. To się nazywa mieć mocne plecy - mówi z dumą o pierworodnym Janie na łamach "Twojego Stylu", następnie przechodząc do tego, co słychać u 17-letniej już Anny.
W tym roku zdaje maturę. Wierzę w nią. Jest inteligentna, ambitna i wrażliwa - zachwyca się córką i wraca wspomnieniami do czasów, gdy była w podobnym do niej wieku:
Pytanie, jak ułożą się dalej jej losy? Ja w wieku 19 lat wiedziałam, że chcę śpiewać i mieć zespół, ale zdałam na filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Stawiałam pierwsze kroki w zawodzie i studiowałam. Czasami wracaliśmy nocą busem z koncertu i nad ranem koledzy z zespołu wysadzali mnie na Krakowskim Przedmieściu. Trzeba było iść na wykład z filozofii starożytnej, a studentka była nieprzytomna. Pamiętam, że zeszyty z jednej strony miałam zapełnione notatkami z wykładów, a z drugiej repertuarem piosenek, planami występów. Gdy dotarło do mnie, że brakuje mi czasu na lektury, dokonałam wyboru - wspomina, kontynuując wątek Ani i jej planów na przyszłość:
Córka marzy o musicalu. W szkole muzycznej miała fakultet z opery i w krótkim czasie zrobiła ogromne postępy. Ma artystyczną duszę i jest bardzo świadoma. Czasami patrzę na nią i myślę: "Gdyby ja w jej wieku wiedziała to, co ona...".
W dalszej części rozmowy Natalka pochyla się nad najmłodszą pociechą, pięcioletnią Laurą.
Między córkami jest 12 lat różnicy, więc Laura jest trochę jak jedynaczka. Też myślimy w jej kontekście o szkole muzycznej, bo ma świetny słuch i lubi śpiewać. Mówi, że będzie "śpiewarką" i "zdjęciarką" - ujawnia. Czas pokaże.
Wokalistka przyznaje, że macierzyństwo jest dla niej cenną lekcją:
Dzieci nauczyły mnie wielu rzeczy. Przede wszystkim, że największym darem jest uważność i czas, który dajemy innym. (...) Każdy człowiek jest jednostką, która wymaga innego podejścia. Dzięki nim zrozumiałam, by bezmyślnie nie powielać schematów wyniesionych z domu - mówi, dodając, że ma względem wychowania dzieci zupełnie inne podejście niż przykładowo zastępująca w jej przypadku mamę babcia:
Babcia do końca życia powtarzała, że nie zaśnie, dopóki nie wrócę do domu. Tłumaczyłam: "Babciu, ja mam prawie 40 lat! Nie czekaj na mnie. Śpij, przecież wrócę". A ona odpowiadała: "I tak nie będę mogła zasnąć". Ja już zasypiam, wiedząc, że moje dzieci wrócą do domu w nocy albo nad ranem. Staram się nie projektować złych scenariuszy, przez lata z tym walczyłam - wyznaje, nawiązując do śmierci mamy:
Przy każdym dziecku wyczekiwałam tego momentu, kiedy ja straciłam moją mamę. Miałam wtedy cztery lata. Patrzyłam na mojego czteroletniego syna, a potem córki i myślałam: "Aha, to taka byłam kiedy mama zmarła. Boże, a gdyby teraz coś się stało, to mój syn czy córka nie będzie mnie pamiętać. Tak jak ja nie pamiętam mamy". A potem pojawiała się myśl: "Przecież to niemożliwe, żeby dziecko mnie nie pamiętało, skoro jesteśmy ze sobą tak blisko". I przerażenie: "To dlaczego ja nie pamiętam mojej mamy?!" - przytacza swoje rozmyślania Kukulska.
Rozumiałam, że istnieją mechanizmy obronne, które mają dziecko chronić przed traumą i pozwolić żyć dalej. Ale nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Patrzyłam na dzieci, porównywałam ze swoim życiem i to był błąd. Dowiedziałam się, że dziedziczymy traumy naszych przodków przez wiele pokoleń. Nie chciałam tego kontynuować - wyznaje, zwracając uwagę na wciąż występujący w naszym społeczeństwie problem:
(...) Jesteśmy z pokolenia, które nie zawsze potrafi rozmawiać z bliskimi o emocjach. Popularne w Ameryce seanse na kozetce u terapeuty zbywaliśmy śmiechem. Uważaliśmy to za fanaberię nowobogackiego świata. Czy oni nie mają tam przyjaciół? Czy nie lepiej pójść po poradę do księdza? - pytaliśmy ironicznie. Dbamy o higienę ciała, a terapia jest dbałością o higienę psychiczną.