Bycie rozpoznawalnym niewątpliwie niesie za sobą wiele korzyści. Celebryci mogą liczyć nie tylko na drogie prezenty, ale także oferty zagranicznych wyjazdów - na przykład w zamian za oznaczenie obiektu w swoich mediach społecznościowych lub... prowadzenie kursów aktorstwa dla miejscowych.
Ostatnio głośno jest o sprawie ulubionego hotelarza polskich celebrytów, Wojciecha Żabińskiego, znanego szerzej jako "Wojtek na Zanzibarze". Biznesmen w 2019 roku został skazany przez polski sąd na dwa lata i dwa miesiące więzienia m.in. za oszustwo. Nie przeszkodziło to jednak kilku znanym twarzom w przyjęciu zaproszenia na imprezę sylwestrową organizowaną przez niego na Zanzibarze. Na egzotyczne wakacje skusili się m.in. Małgorzata Socha, Natalia Kukulska, Magdalena Różczka, Anna Dereszowska czy Tomasz Ciachorowski.
Po wybuchu afery internauci zaczęli wytykać celebrytom znajomość z hotelarzem, jednak gwiazdy nabrały wody w usta. Małgorzata Socha po kilku dniach usunęła kłopotliwy post z Zanzibaru. Z kolei Natalia Kukulska, której występ był atrakcją sylwestrowej zabawy, w końcu odniosła się do sprawy na swoim Instagramie.
Scena na plaży. Próba. To się dzieje! Po głośnym artykule, nie będę udawała, że nie ma mnie na Zanzibarze. Pomimo zamieszania wokół miejsca, w którym jestem, bardzo się cieszę na dzisiejszy koncert sylwestrowy i zabawę dla kilkuset gości, którzy przyjechali tutaj na wakacje i przywitać nowy rok - napisała pod zdjęciem ze sceny.
Piosenkarka krótko wytłumaczyła, że nie miała pojęcia o przeszłości hotelarza.
Jestem w tym pięknym miejscu z całym moim zespołem. Od roku cieszyliśmy się na ten wyjazd, choć logistycznie i organizacyjne nie było to proste. Nie lustruję przeszłości szefów linii lotniczych, ani szefów hoteli korzystając z ich oferty. Ciekawa jestem, kto ze złośliwie komentujących osób to robi? Szczerze, jak większość z nas, nawet nie znam przeszłości księdza, któremu się spowiadam - napisała.
Kukulska przyznała, że ostatnie doniesienia nieco popsuły jej wakacje.
Owszem, sytuacja która powstała i odbiła się dużym echem nie jest dla nas komfortowa. Ale co mamy z nią wspólnego? Swoją pracę chcemy dziś wykonać jak najlepiej i zrobimy to z wielką radością. Wspieramy też fundację, której realne efekty działania znam naocznie - podkreśliła. Zainteresowanych odsyłam do strony fundacji (...). Życie płata niespodzianki ale bądźmy dla siebie życzliwi! Również czekam na wyjaśnienia, życząc miejscowym i wszystkim zaangażowanym pozytywnych rozwiązań problemów. A nam w Polsce - spokoju ducha a co za tym idzie również zdrowia. Poczucia humoru, dystansu i luzu, jakiego tu też doświadczamy. Zatem - pole pole i hakuna matata!!! - stwierdziła na koniec.
Przekonuje Was jej tłumaczenie?