Kilka lat temu rodzimymi mediami wstrząsnęła sprawa "Wojtka z Zanzibaru". Mężczyzna zdobył popularność dzięki sieci hoteli PiliPili, do których zapraszał gwiazdy w ramach promocji biznesu. Działalność prężnie reklamował w mediach społecznościowych, jednak wkrótce pojawiły się wobec niego zarzuty o nieuczciwość i niewywiązywanie się z zobowiązań. O kulisach sprawy pisała "Gazeta Wyborcza".
Zobacz też: Natalia Kukulska pokrętnie tłumaczy się ze znajomości z "Wojtkiem z Zanzibaru": "NIE ZNAM CZŁOWIEKA"
Natalia Kukulska wraca do sprawy "Wojtka z Zanzibaru": "Czułam się oszukana"
Teraz pamiętny skandal wraca do mediów, a wszystko w związku z dokumentem platformy Max "Król Zanzibaru". Z gościnności mężczyzny korzystało wiele gwiazd, w tym Natalia Kukulska, która mierzyła się potem z krytycznymi komentarzami. Do sprawy odnosiła się z dużym dystansem, wyraźnie odcinając się od znajomości z Wojtkiem. Podczas wizyty w "Hejt Parku" mówiła tak:
Nie wiem, co tam u Wojtka. Nie znam człowieka. Mieliśmy okazję się raz poznać. To była postać bardzo publicznie dostępna. Wiele osób mu zaufało. Ja także. Znalazłam się po tej samej stronie, co wszyscy. Okazało się, że są tam tematy, które są szemrane. Nie badałam tego. Nie czuję się za nic odpowiedzialna. Ja tam pojechałam śpiewać - wyjaśniała. Dodam, że u Wojtka była połowa albo 3/4 naszych artystów, którzy nie są wyciągani tak, jak ja. Ja byłam akurat tam, jak ukazał się artykuł.
Zobacz także: Natalia Kukulska tłumaczy się z pobytu u "Wojtka na Zanzibarze": "Nawet nie znam PRZESZŁOŚCI księdza, któremu się spowiadam"
Teraz przy okazji realizacji wspomnianego dokumentu nadarzyła się okazja, aby opowiedzieć, jak to wyglądało z jej perspektywy. Kukulska relacjonuje, że została ambasadorką fundacji PiliPili, a podczas wizyty na Zanzibarze poznała Juliannę, czyli osobę zajmującą się właśnie fundacją. Z samym Wojtkiem widziała się dopiero później podczas dwóch spotkań. Wtedy też wyszła z inicjatywą zorganizowania jakiegoś większego przedsięwzięcia.
To jedno spotkanie to była wspólna kolacja z innymi artystami, rozmawialiśmy o fundacji. Wtedy wpadłam na taki spontaniczny pomysł, żeby zrobić coś więcej. Dotychczas te kameralne koncerty miały taki charakter bardziej partyzancki, nie zawsze dobre nagłośnienie, więc namówiłam Wojtka, żeby zrobić duży, profesjonalny koncert. Niech to będzie sylwester - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O aferze i stawianych mężczyźnie zarzutach wszyscy dowiedzieli się w momencie realizacji spotu promującego wydarzenie. Wojtka wtedy nie było na miejscu, a Natalię do końca zapewniano, że formułowane wobec niego oskarżenia są fałszywe.
Wojtka nie było, więc jedyną osobą, która miała z nim kontakt, była Asia, która zajmowała się PR-em. Pierwsze co uderzyłam do niej z zapytaniem, czy to prawda. Dostawałam cały czas informacje, że nie, że za chwilę Wojtek wyda oświadczenie i wszystko się wyjaśni. Byłam przekonana, że to są tylko i wyłącznie jakieś pomówienia osób, które są zazdrosne o jego karierę i sukcesy - wskazuje. Cały czas miałam taką nadzieję, że rzeczywiście wyjdzie oświadczenie, które to wszystko wyczyści. (...) Nikt wtedy jeszcze nie postawił kropki, że coś wiadomo. To było w takim dziwnym zawieszeniu, chociaż wszyscy byli zatruci tą sytuacją.
Wydarzenie ostatecznie odbyło się zgodnie z planem i zaproszone gwiazdy pojawiły się na Zanzibarze. Na Kukulską spadła wtedy ogromna fala krytyki. Po latach przyznaje, że czuła się przede wszystkim oszukana.
Niesprawiedliwość polegała na tym, że to właśnie nasze twarze, w tym moja chyba najbardziej, pojawiały się w różnych nagłówkach dotyczących Wojtka, jego przeszłości i tego, że jest przestępcą. I nagle pojawiam się ja, osoba, która była zaangażowana do fundacji - mówi z żalem. Czułam się po prostu oszukana. Czułam, że dopadła mnie również niesprawiedliwość. Tym bardziej jeszcze bolały mnie te zarzuty, kiedy ktoś mówił, że promuję przestępcę - mówiła Kukulska w dokumencie Max "Król Zanzibaru"
Warto wspomnieć, że stawiane mężczyźnie oskarżenia zaowocowały kilkudziesięcioma zawiadomieniami do prokuratury w Gdańsku od osób, które miały zostać pokrzywdzone przez firmę PiliPili. Reporterzy "Uwaga!" TVN relacjonowali, że mnóstwo klientów zostało na lodzie po zawieszeniu przez niego hotelarskiej działalności.