Jak wszyscy dobrze wiemy, Natalia Siwiec zasłynęła jako "Miss Euro 2012". Choć początkowo łatka ta raczej przypadła jej do gustu, to dziś celebrytka dwoi się i troi, by Polacy kojarzyli ją jako modelkę (niekoniecznie tę od rozbieranych sesji), influencerkę, a od niedawny nawet i jako... aktorkę. Natalka dostała bowiem angaż w filmie Macieja Kawulskiego, Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa.
Siwiec wcieliła się w rolę Wioli, dziewczyny młodego gangstera, jednego z głównych bohaterów. Nie obyło się oczywiście bez odważnych scen, które jak się później okazało, były dla niej wyjątkowo trudne. Mama Mii w rozmowie z Pudelkiem przyznała bowiem, że roznegliżowane sesje dla magazynów to o dziwo zupełnie "inna bajka"...
Wydaje się, że Natalia na tyle zaangażowała się w gangsterską produkcję, że aż dziś wszędzie doszukuje się powiązań z mafią. I co ciekawe, według ostatniej analizy Siwiec, to właśnie polski show biznes tę mafię przypomina.
"W gwiazdach i w gangsterach można znaleźć wiele podobnych cech. Znajduję sporo analogii pomiędzy tymi dwoma światami. Show biznes jest miejscem, w którym liczą się tylko pieniądze, układy, ludzie się wykorzystują. Ciężko zawiązać prawdziwe przyjaźnie, a jeśli już się je zawiąże, to łatwo możesz zostać oszukanym" - ujawnia w rozmowie z Faktem Natalia.
Jak się okazuje, owe porównanie nie wzięło się znikąd...
"Ja byłam wiele razy oszukana i nawet w pewnym momencie zaczęłam się bać, że nie będę w stanie zaufać ludziom. W ogóle nie chciałam znać nowych osób, chciałam być jak najdalej od nich. Ale udało mi się to zbalansować i już się nie boję".
Spodziewaliście się po Natalii tak głębokiej analizy rodzimego podwórka celebryckiego?