Natalia Siwiec jest raczej przyzwyczajona do krytyki ze strony obserwujących ją w mediach społecznościowych internautów. Odkąd została matką, nieustannie czyta "porady" dotyczące macierzyństwa od osób twierdzących, że popełnia liczne błędy i zbyt często pokazuje córkę. Celebrytka nieszczególnie przejmuje się słowami krytyki i dalej idzie w zaparte, że w tej kwestii nie ma sobie nic do zarzucenia.
Los chciał, że święta Bożego Narodzenia Natalia, jej mąż oraz córka zmuszeni są spędzić w Nowym Jorku, skąd nie zdążyli złapać samolotu do Cancun. Para nie zmartwiła się jednak widmem dodatkowych kosztów związanych z przedłużeniem wyjazdu o 5 dni i dziarskim krokiem ruszyła na zakupy po prezenty, z którymi przybyła na Wigilię do znajomych. Tam wymieniała czułości przy choince, a nagraniem tych amorów przebojowa celebrytka podzieliła się w sieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyzwyczajona do instagramowych dram Natalia musiała brać pod uwagę fakt, że "całuśny" filmik wywoła wśród jej followersów skrajne emocje. Zgodnie z oczekiwaniami, pod postem momentalnie zaroiło się od komentarzy oburzonych użytkowników platformy, w których celebrytce i jej lubemu wytykano bezwstydność i brak taktu, zwłaszcza że w imprezie wigilijnej brała udział gromadka dzieci (w tym Mia).
Brak respektu wobec dzieci - grzmiał internauta.
Jakich dzieci? Moi obserwatorzy to 18+ a nawet 25+ - zripostowała Natalia.
Tego typu krytycznych komentarzy wylało się morze.
Niesmaczne...; Może sobie do sypialni to zostaw? Wszystko trzeba pokazać; Po co takie coś dodajesz? Bez przesady.
Znalazło się jednak kilku obrońców, którzy ocenili, że dawanie sobie buziaka to żadne przestępstwo i nie powinno być piętnowane przez innych.
Ale oburzenie tu w komentarzach. Same cnotki i dziewice. Przecież nie uprawiają tu seksu - napisała internautka.
Uprawiają, tylko nie muszą tego udowadniać na IG - odniosła się do komentarza użytkowniczka Instagrama, doczekując się odpowiedzi Natalii.
Dlatego też tego nie pokazujemy na IG. Pocałunek to nie seks - stwierdziła 39-latka.
Faktycznie jest się o co czepiać?