Od swojego pamiętnego debiutu w show biznesie Natalia Siwiec na własnej skórze doświadczyła życia zarówno w blasku, jak i cieniu sławy. Z jednej strony "Miss Euro 2012" zyskała ogromną popularność i spore zyski, które może teraz inwestować w markowe ciuchy i dalekie podróże, z drugiej strony celebrytka jest stałym obiektem ataków w sieci. Nie inaczej jest w przypadku Mariusza Raduszewskiego, któremu - jako małżonkowi Natalii - wielokrotnie obrywa się rykoszetem.
Mimo przykrych słów padających pod jej adresem niezrażona modelka wciąż pozostaje wyjątkowo aktywna w sieci, systematycznie dostarczając fanom kolejne dawki gorących fotek (najczęściej z egzotycznych wakacji). O swoich doświadczeniach z hejtem 37-latka opowiedziała w wywiadzie z Izabellą Budryn, który ukazał się na blogu Raczkująca Mama. W szczerej rozmowie Siwiec przyznała, że doświadczyła nękania już w czasach szkolnych.
W ogniu krytyki stoję, od kiedy jestem nastolatką. Zawsze byłam inna od rówieśników i już wtedy poczułam, że ludzie potrafią bardzo krytykować i oceniać. Od dawna z tym obcuję.
[Punkt kulminacyjny nadszedł - przyp. red.] Kiedy stałam się znana i tym samym pokazałam się szerszej publiczności. W Internecie możesz mówić wszystko i nie musisz się nawet podpisywać z imienia i nazwiska. Nagle poczułam, że jestem bezbronna i każdy może napisać wszystko na mój temat. Ludzie mogą napisać, co chcą, a potem ktoś to czyta i myśli, że to prawda. A ludzie kochają plotki, więc plotka szybko się roznosi.
Modelka przyznała, że od dziecka była uzbrojona w grubą skórę. Siwiec skupiała się na swoim celu - czyli zostaniu celebrytką, starając się nie zwracać uwagi na efekty uboczne tego procesu.
Przede wszystkim to ja mam taki charakter, że się mniej przejmowałam, jak ktokolwiek inny. Umiem sobie radzić z krytyką. Mimo wszystko na początku mojej drogi w show biznesie leżałam w domu i zwijałam się z bólu brzucha, i gdyby nie Mariusz, to nie wiem, co by ze mną było...
Wbrew pozorom, dopiero niedawno Natalii udało się odnaleźć w życiu balans i spełnienie.
Wcześniej nie czułam się do końca szczęśliwa, mimo że miałam wszystko. Czegoś mi brakowało. Miałam cudowną rodzinę, pieniądze, ale nie dawało mi to pełni szczęścia. I dopiero w ciąży zrozumiałam, że nie mam kompletnie połączenia ze sobą i że sama muszę zawalczyć o siebie samą.
Celebrytka nie ukrywa, że za jej sukcesem przede wszystkim stoi mąż, który zrobił wszystko, co w jego mocy, by wykorzystać medialny potencjał ukochanej.
Ja nigdy nie miałam wielkiego ego. Gdyby nie Mariusz, to nie byłabym znana i nie osiągnęłabym większości rzeczy. Sama bym tego na pewno nie zrobiła. On mnie zawsze pchał do przodu. To jest cudowne, że było mi dane przeżyć taka przygodę, dało mi to możliwości rozwoju i stabilizację finansową. Ale dziś na przykład wiem, że tylko to mi nie dawało szczęścia.
Życie jest takie proste. Wystarczyłoby być serdecznym i kierować się miłością do drugiego człowieka. Wszystko by było piękne i wszyscy by byli szczęśliwi - dodała górnolotnie na koniec.
Wzruszyła Was historia Natalii?