O tym, że Przemysław Czarnek jest najmniej odpowiednią osobą do pełnienia funkcji Ministra Edukacji, przekonany jest chyba każdy, kto w ostatnich miesiącach śledzi jego poczynania. Polityk konsekwentnie dąży do przejęcia całkowitej kontroli nad szkolnictwem, co skutkuje znacznym uszczupleniem autonomii dyrektorów poszczególnych placówek. Ewidentnie brak mu też niestety bardzo istotnego przy sprawowaniu takiej pozycji obiektywizmu. Za rządów Czarnka w szkołach zaczęto propagować dzieła duchowych przywódców, dziewczęta natomiast, i tu cytat, próbuje się "ugruntować do cnót niewieścich".
Najnowszym pomysłem ministra Czarnka, który najprawdopodobniej przyniesie opłakane skutki, jest powierzenie zarządzania telefonem zaufania dla dzieci i młodzieży fundacji prowadzonej przez osobę duchowną. Mowa tu o księdzu egzorcyście. Sama fundacja nie ma natomiast żadnego doświadczenia w udzielaniu pomocy psychologicznej, a nowe obowiązki przydzielono jej bez rozpisania jakiegokolwiek konkursu.
Do ministra dotarły, rzecz jasna, głosy oburzenia. W odpowiedzi Czarnek wystąpił w emitowanym przez TVP programie "Gość Wiadomości", gdzie na wizji stwierdził, że "jeśli komuś przeszkadza" to, przez kogo zarządzany jest telefon zaufania, to "niech na niego nie dzwoni".
Wieści o wybrykach Czarnka dotarły najwyraźniej nawet na Ibizę, a dokładniej do Natalii Siwiec, której kilkuletnia córka Mia już niedługo rozpocznie naukę. Zaniepokojona celebrytka zdecydowała się udostępnić na swoim profilu post grupy "Wolna szkoła", który punktuje zachowania ministra. Opis poczynań polityka Natalia opatrzyła dość bezpośrednim komentarzem.
Przepraszam, ale ten pan jest mega frajerem, który nie ogarnia, albo ma wyje**** - czytamy.
Zgadzacie się z Natalią?