Wielu nie wierzyło w powodzenie ich relacji, tymczasem Natasza Urbańska i Janusz Józefowicz świętowali w tym roku 15. rocznicę ślubu. Artystka miała zaledwie 13 lat, kiedy po raz pierwszy zobaczyła swojego przyszłego męża. Osiemnaście lat później została jego żoną. Obecnie razem wychowują swoją nastoletnią pociechę, Kalinę, która jest ich oczkiem w głowie.
Niedawno gwiazda była gościem podcastu Pudelka, gdzie opowiedziała o nowym wydawnictwie, epce "Feeria", związku z Januszem Józefowiczem oraz dorastającej córce Kalinie. Odniosła się też do powracających niczym bumerang plotek o domniemanym rozwodzie z mężem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Natasza Urbańska chciała mieć więcej dzieci. "Ludzie mają swoje plany, a życie je weryfikuje"
W najnowszym wywiadzie udzielonym Vivie! Natasza zdobyła się na szczere wyznanie dotyczące macierzyństwa. Okazuje się, że w przeszłości małżeństwo pracowało nad powiększeniem rodziny. Z tych planów koniec końców nic nie wyszło - kolejne próby zajścia w ciążę kończyły się niepowodzeniem. Gwiazda przekonuje jednak, że wyciągnęła z tego przykrego doświadczenia pewną ważną lekcję.
Ludzie mają swoje plany, a życie je weryfikuje. Był czas, kiedy walczyliśmy o kolejne dziecko. Po kilku latach okazało się, że niestety to marzenie pozostanie niezrealizowane - gorzko wyznała w rozmowie z "Vivą!". Trzeba jednak zostawić za sobą wszystkie demony i niespełnienia i cieszyć się tym, co się ma. A ja mam wspaniałą córkę, najcudowniejszą dziewczynę na świecie, która jest moim największym szczęściem. Na niej się skupiam.
Jednocześnie Urbańska wyznała, że wiele zawdzięcza swojej córce, która jest dla niej niesamowitym oparciem. Celebrytka twierdzi, że sporo nauczyła się od 14-latki, która nie odziedziczyła po niej chorobliwego wręcz perfekcjonizmu. To Kalina nauczyła ją odpuszczać i zrozumieć, że nie wszystko musi być zrobione "na już". Dumna matka rozpływa się nad talentem 14-letniej córki, która już jest miłośniczką teatru i zapewne pójdzie w ślady rodziców.
Jestem z niej taka dumna, że godzinami mogłabym o niej opowiadać - zachwycała się Natasza. Wiesz, że to od Kaliny nauczyłam się, że nic nie muszę? W moim słowniku 'muszę' było na pierwszym miejscu. Musiałam iść na próbę. Musiałam iść na trening. Musiałam być mistrzynią świata. Dzięki Kalinie z czasem zrozumiałam, że nie muszę, tylko chcę. Ona z takim luzikiem idzie przed siebie, pracuje nad sobą, ale nie ma ciśnienia. Są rzeczy czy role, na których jej zależy, ale jeśli coś się nie wydarzy teraz, nie popada od razu w rozpacz. To od niej się nauczyłam, że nie wszystko musi być zrobiona na już i na tip-top.