Martyna Gliwińska dała się poznać światu jako ukochana Jarosława Bieniuka. Ich związek ostatecznie nie przetrwał, zaowocował jednak niespodziewaną ciążą. Chociaż sam Bieniuk początkowo nie był zachwycony wizją ponownego ojcostwa, już po narodzinach małego Kazika zaangażował się w jego wychowanie.
Nie da się ukryć, że od czasu urodzenia potomka Martyna Gliwińska coraz lepiej radzi sobie jako celebrytka - a wszystko to w dużej mierze przez regularnie relacjonowanie swoich poczynań w mediach społecznościowych. Dziś Gliwińska zdaje się z powodzeniem spełniać w roli insta matki, ochoczo pokazując w sieci fotografie z synkiem w roli głównej oraz reklamując rozmaite produkty.
Zobacz również: Martyna Gliwińska wyjaśnia, dlaczego nie pojechała na wakacje z Bieniukami: "Nie jesteśmy RODZINĄ"
W niedzielę Martyna postanowiła podzielić się ze swoimi instagramowymi obserwatorami osobistym wyznaniem. Celebrytka zamieściła więc w sieci obszerny wpis poświęcony samoakceptacji.
Nie jestem idealna. Mam wiele wad i parę kompleksów. W zeszłym miesiącu przekroczyłam magiczną 3 z przodu w metryce i w końcu czuję, że pomimo nie bycia perfect jestem całkiem ok. Przynajmniej sama ze sobą (to super ważne). Lubię stanąć przed lustrem i spojrzeć z uśmiechem na ciało, które przez 30 lat wiele zniosło i wygląda jak wygląda - rozpoczęła.
Gliwińska nie ukrywa, że na przestrzeni lat jej ciało było poddawane wielu próbom, a sylwetka często drastycznie się zmieniała. Celebrytce w końcu udało się jednak rozstać z kompleksami i zrozumieć wagę wewnętrznego piękna.
Lata ciężkich treningów na sali baletowej, jedna mocno wyniszczająca organizm operacja, wiele diet z efektem jojo, kolejne treningi a na koniec +22 kg w ciąży i kolejna operacja oraz ciężka praca, aby wrócić do formy. Niezła sinusoida ! Jest tyle typów urody, sylwetki i gustu ile kobiet chodzi po świecie. Wszystkie piękne i wszystkie z jakimś kompleksem. Ale czy to jest najważniejsze? Lubię się mocno przytulić, ale zrobić to w środku i poczuć tę akceptację, którą w końcu mam od siebie! Po urodzeniu syna czuję, że jestem kobietą z krwi i kości i wiem już, że to, co na zewnątrz jest ważne teraz, na chwilę, dla oka, dla Was, dla zdjęcia. Ale to ciało jeszcze nie raz się zmieni, a najważniejsza jestem ta w środku, dla Kazika, dla rodziny, przyjaciół i DLA SIEBIE. Na jutro, pojutrze i jeszcze trochę... - przyznała.
Zobaczcie wpis Martyny Gliwińskiej. Doceniacie jej szczerość?
Zobacz również: Rozrzewniona Martyna Gliwińska chwali się DUŻĄ STOPĄ Kazika: "Chyba będzie koszykarzem"