Paulina Krupińska to jedna z tych celebrytek, którym udało się przedłużyć swoje "pięć minut" sławy. Była Miss Polonia i obecna prowadząca Dzień Dobry TVN długo walczyła o możliwość przebicia się do pierwszej ligi show biznesu. Co prawda jakiś czas temu wycofała się z salonów i poświęciła życiu rodzinnemu, jednak wyraźnie zatęskniła za szklanym ekranem.
Paulina Krupińska ma oczywiście sprawdzone sposoby na to, aby co jakiś czas gościć na łamach kolorowej prasy. Ostatnio celebrytka coraz chętniej rozprawia o swoim życiu rodzinnym, co zapewnia jej obecność na okładkach poczytnych magazynów. Mimo tego Krupińska uwielbia zapewniać na łamach tabloidów, że dystansuje się od świata show biznesu i nie czuje się jego częścią.
Tak jest i tym razem, a pracująca obecnie na planie śniadaniówki Krupińska zgodziła się na "natchniony" wywiad dla Vivy. Poruszyła tam oczywiście głównie temat swojej rodziny, lecz znalazło się też miejsce na wzmianki o jej karierze. Dowiadujemy się więc, że brylująca swego czasu na dziesiątkach ścianek celebrytka nigdy nie marzyła o wielkiej karierze, bo wierzy w wyższe cele.
Nigdy nie chciałam brać udziału w wyścigu szczurów. Gdy niektóre moje znajome ścigały się, która będzie miała lepszą torebkę, ja odkładałam na mieszkanie - wbija szpilę znanym koleżankom.
Co więcej, Krupińska postanowiła nawet podejść do tematu nieco bardziej filozoficznie. Jak podkreśla, to nie szata zdobi człowieka, a najbardziej w życiu ceni niezależność.
Bycie niezależną kobietą było dla mnie ważniejsze niż posiadanie najpiękniejszych ciuchów świata. Czy będę lepszym człowiekiem, jeśli założę bluzkę za dwa tysiące? - duma na łamach kolorowego magazynu.
Oprócz tego dowiadujemy się, że skromnej celebrytce w zupełności wystarcza dom na Podhalu, gdzie mieszka wraz z małżonkiem i dziećmi. Twierdzi też, że bardzo ceni spokój, który dają jej góry.
Dla mnie najważniejsi są ludzie i wzajemne relacje, ważne, żeby stworzyć cudowny dom, wychować szczęśliwe dzieci, a potem może wnuki. Chcę stworzyć dom, w którym będzie dużo ludzi, gwar, śmiech. A potem wyjdę sobie przed chałupę, usiądę na ławeczce, popatrzę na góry i poczuję się spokojna - rozmarzyła się Paulina.
Budzi Waszą sympatię?